Nie żyje gwiazda Niebiesko-Czarnych. Przeszedł 6 udarów, był przykuty do łóżka
Zmarł Wojciech Korda, legendarny lider zespołu Niebiesko-Czarni. O jego śmierci poinformowała jego żona Aldona Kędziora-Korda za pośrednictwem mediów społecznościowych. W ciągu ostatnich lat muzyk doznał sześciu udarów mózgu i z powodu powikłań był na stałe podłączony do respiratora.
Wojciech Korda zmarł w wieku 79 lat
"Dzisiaj o godz. 13.40 po bardzo długiej i ciężkiej chorobie odszedł mój kochany Mąż" — napisała 21 października Aldona Kędziora-Korda na swoim profilu na portalu społecznościowym. Informację o śmierci cenionego artysty przekazał również jego przyjaciel Adam Siwiński oraz Polska Fundacja Muzyczna.
Wojciech Korda, właściwie Wojciech Kędziora, był wokalistą rockowym, gitarzystą, kompozytorem, współtworzył muzykę do pierwszej polskiej rock-opery "Naga". W 1964 roku zaczął występować w zespole Niebiesko-Czarni, który zakończył działalność w 1976 roku. Po jego rozwiązaniu wraz z ówczesną żoną Adą występował w zespole Ada Korda i Horda. W ciągu swojej kariery zdobył wiele prestiżowych nagród.
Muzyk przeszedł sześć "zawałów mózgu"
Jego walka o zdrowie zaczęła się w kwietniu 2015 roku, kiedy doznał pierwszego udaru niedokrwiennego mózgu - to stan, w którym dopływ krwi do części mózgu zostaje zablokowany np. przez zakrzep w naczyniu, i który określa się mianem "zawału mózgu".
Niedokrwienie tkanek mózgu daje charakterystyczne objawy (w tym opadający kącik ust i niedowład jednej strony ciała, bełkotliwa mowa, zaburzenia równowagi), a jego następstwem są liczne powikłania. W kolejnych latach pojawiały się kolejne udary - muzyk miał ich w sumie aż sześć.
Przez ostatnie lata podłączony był do sprzętu podtrzymującego życie: oddychał przez respirator i odżywiany był dojelitowo. Z powodu powikłań po licznych udarach, w tym parkinsonizmu poudarowego, objawiającego się sztywnieniem kończyn, Wojciech Korda potrzebował stałej pomocy i codziennej rehabilitacji. Muzykiem opiekowała się jego żona przy wsparciu Polskiej Fundacji Muzycznej.