Nie miała okresu przez 2 lata. Polska zawodniczka powiedziała, jaka jest cena sukcesu w sporcie
Miała talent, medale i świetne wyniki jako juniorka – teraz Anna Matuszewicz wraca, by znów walczyć o najwyższe lokaty. Za nią jednak trudne lata: problemy zdrowotne, spadek formy i długa walka o powrót do pełni sił. Dziś wraca silniejsza – fizycznie i psychicznie – i opowiada o tym, co naprawdę działo się za kulisami jej kariery: o zbyt niskiej wadze, zmaganiach z zaburzeniami hormonalnymi i brakiem okresu oraz o presji, jaką wywierała sama na sobie, by we wszystkim być najlepszą.

Anna Matuszewicz wyjaśnia przyczynę słabszej formy
22-letnia lekkoatletka Anna Matuszewicz jako nastoletnia juniorka miała predyspozycje, aby dotrzeć na szczyt... ale potrzebowała więcej czasu, by wrócić do szczytowej formy. O tym, z jakimi problemami się zmagała, opowiedziała w szczerym wywiadzie z dziennikarzem Sportowych Faktów, Mateuszem Puką.
W tym roku wróciła – już wkrótce wystartuje w zawodach, na mistrzostwach Europy U23. Jest aktualną mistrzynią Polski w skoku w dal, z mistrzostw świata przywiozła 7. miejsce, z rywalizacji w Europie – dziewiąte. I ma kolejne plany, do realizacji których podchodzi już bardziej świadomie.
– Zaczęłam mieć problemy zdrowotne i trzeba było zrobić krok w tył, by naprawić zdrowie
– wyjaśniła zawodniczka, tłumacząc, dlaczego po sukcesach, jakie osiągała jako 18-latka, nie od razu przyszły kolejne osiągnięcia.
Anna Matuszewicz ważyła 60 kg przy 184 cm wzrostu
Co ważne, to nie były kontuzje, ale zbyt niska masa ciała. To aspekt, o którym niewiele mówi się szerszej publiczności.
Za to wiele mówi się w lekkoatletycznych kuluarach: niższa masa ciała często przekłada się na lepsze wyniki – w skokach w dal, wzwyż, bieganiu – zwłaszcza długodystansowym, w gimnastyce...
Więc wiele osób trenujących żyje w reżimie diety. Tylko że czasem ta waga za bardzo spada, co rozbija stan zdrowia – tak było też tym razem, mimo że zawodniczka nie schudła intencjonalnie.
– Bezpośrednią przyczyną gorszych wyników była zbyt niska waga. W pewnym momencie, przy wzroście 184 centymetrów, ważyłam zaledwie 60 kilogramów
– potwierdziła Anna Matuszewicz w rozmowie z SF. Zawodniczka zaznaczyła przy tym, że nie miała anoreksji, a przyczyną chudnięcia był stres i nadmiar obowiązków oraz presja, którą sama na siebie wywierała.
Anna Matuszewicz o nieregularnym miesiączkowaniu u zawodniczek
Dodatkowo stan zdrowia pogarszały zaburzenia hormonalne, nieregularne miesiączki – to kolejny temat, który stanowi tabu w sporcie, chociaż u dziewczyn i kobiet może realnie rzutować na wyniki.
– Zaczęłam trenować w momencie, gdy zaczęły pojawiać się u mnie pierwsze miesiączki. Nigdy więc nie doświadczyłam, co to znaczy regularny okres.
Dla mnie było to czasami półtora miesiąca, czasami dwa, czy trzy, a potem miałam go co pół roku. Ostatecznie, nie było go przez dwa lata. Pojawiał się w momencie roztrenowania
– przyznała zawodniczka. Podkreśliła, że spotkała się z bagatelizowaniem problemu przez lekarzy, którzy mówili, że jeśli okres wraca, nie ma się czym przejmować.
Dodała przy tym, że nie miała anemii, ale jednak organizm nie był w stanie funkcjonować na najwyższych obrotach. Kryzys przyszedł, gdy Matuszewicz zaczęła wymagające studia prawnicze.
5 sprzętów fitness, które warto mieć w domu
– Marzyłam o samych piątkach, a do tego liczyłam na rekord Polski i medal mistrzostw Polski w skoku w dal. To wszystko mnie przytłoczyło. Schudłam kilka kilogramów w dwa tygodnie.
Wyniki sportowe były coraz słabsze, a powrót do formy okazał się żmudną drogą.
– Pomimo tego, że sporo jadłam, to waga zbyt wolno szła do góry. Powrót do równowagi zajął mi rok.
Aktualnie zawodniczka ważąca 67,5 kg planuje zbić wagę do startów do 64 kg. Przyznaje jednak, że czas, gdy była zbyt chuda i miała poważne zaburzenia miesiączkowania, stanowił najtrudniejszy okres w jej życiu.
Jednak te doświadczenia pozwoliły też z większą samoświadomością podejmować dalsze decyzje dotyczące edukacji i kariery i pozwoliły wybrać priorytety – ze zdrowiem na czele.
