Miała bolesne i długie miesiączki. Zbyt długo czekała na diagnozę. "Tyle razy mnie oszukali"
42-letnia Kelly Pendry doświadczała długich, obfitych i bolesnych miesiączek. Miała też spuchnięty brzuch. Poszła do lekarza, ale ten zbagatelizował jej objawy. Właściwa diagnoza padła za późno. Teraz kobieta walczy o życie.
Lekarz odesłał ją z kwitkiem
Mama dwójki dzieci Kelly Pendry, mieszkająca w Północnej Walii, postanowiła opowiedzieć swoją historię ku przestrodze, udzielając wywiadu dla brytyjskiej telewizji BBC. 42-latka zdała sobie sprawę, że coś dzieje się z nią niedobrego, ponieważ jej miesiączka nie była taka jak zawsze. Co miesiąc zmagała się z bolesną i obfitą menstruacją. Najbardziej zaniepokoiło ją zbyt długie krwawienie.
- Krwawiłam prawie cały czas i bardzo szybko przybierałam na wadze bez wyjaśnienia - powiedziała kobieta. Dodała też, że miała spuchnięty brzuch, który nie znikał. Bywało też tak, że potrafiła przez kilka dni zwijać się z bólu.
42-latka udała się na wizytę do lekarza rodzinnego. Zbył ją, mówiąc, że objawy te są spowodowane przebytą ciążą. Niestety jej stan zdrowia pogarszał się coraz bardziej. Zaczęła uskarżać się na bóle i zawroty głowy. Nie chciała znowu iść do tego samego lekarza, który wcześniej odesłał ją do domu z kwitkiem.
W głowie Kelly kłębiło się zbyt dużo myśli. Nawet miała taki moment, w którym stwierdziła, że dolegliwości mogą być wytworem jej wyobraźni. W 2020 roku zasięgnęła opinii drugiego specjalisty, który zasugerował jej, że być może za jej symptomy odpowiada łagodny mięśniak i należałoby wtedy wykonać histerektomię. Niestety ze względu na pandemię COVID-19 musiała mieć przełożoną operację usunięcia macicy. A najgorsze było jeszcze przed nią.
Wykryto u niej rzadki nowotwór
W 2021 roku mieszkanka Północnej Walii usłyszała dramatyczną diagnozę, która spowodowała, że jej świat się zawalił. Zdiagnozowano u niej rzadki nowotwór złośliwy, który wywodzi się z tkanki mięśniowej gładkiej tzw. mięśniakomięsak gładkokomórkowy. Według szacunków jest co roku wykrywany u 600 pacjentek w Wielkiej Brytanii.
Jedna z pielęgniarek powiedziała Kelly, że wątpliwie, by dożyła świąt Bożego Narodzenia. Obecnie kobieta zakończyła leczenie onkologiczne. Przeszła sześć chemioterapii. Chce walczyć dalej, ponieważ ma dla kogo żyć: męża i dwójki dzieci. Dowiedziała się, że najlepsze efekty daje terapia w Stanach Zjednoczonych, która jest bardzo kosztowna.
Jej bliscy szukają różnych możliwości, by zebrać potrzebne środki. – Naprawdę dochodzimy teraz do punktu, w którym musimy podjąć działania, aby utrzymać Kelly z nami tak długo, jak to możliwe – wyznał mąż 42-latki. Dodał, że będzie walczył o swoją żonę ze wszystkich sił. Wierzy mocno w to, że uda się jej wyjechać na leczenie za granicę, gdzie trafi pod opiekę wykwalifikowanych lekarzy.
Polecany artykuł: