Marianna Gierszewska o swojej chorobie. „Dorastałam, leżąc na szpitalnym łóżku w pieluszce”
Młoda aktorka otwarcie opisuje na Instagramie swoje zmagania z problemami zdrowotnymi związanymi z chorobą układu pokarmowego. Choć diagnozę usłyszała już kilka lat temu, jak sama podkreśla, nie było łatwo.
Marianna cierpi na wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Jej stan był na tyle poważny, że lekarze musieli wyłonić stomię, czyli wytworzone chirurgicznie połączenie pomiędzy jelitem a powierzchnią ciała.
Problemy zdrowotne aktorki rozpoczęły się jeszcze, kiedy kobieta była nastolatką.
- Pierwszą diagnozę - WZJG - usłyszałam w wieku 15 lat. Byłam dzieckiem wrzuconym w wir badań i leków. Byłam dzieckiem mieszkającym w szpitalu - bez paczki znajomych, bez pierwszej miłości. Bez piwa za szkołą, bez imprez i buziaków. Dorastałam, leżąc na szpitalnym łóżku w pieluszce – wspomina dzisiaj.
Kobieta podczas badania została poinformowana przez lekarza, że jej życie jest zagrożone i wymaga natychmiastowej operacji.
- Dokładnie pamiętam jednak gwar, który stworzył się na sali. Pielęgniarka pobiegła po dokumenty, lekarze wyjmowali ostrożnie wziernik – wspomina dzisiaj.
Gierszewska podkreśla, że walka z chorobą to nie tylko leczenie, ale praca nad samym sobą i swoimi emocjami.
- Chorując na WZJG, doświadczyłam sytuacji, która zadała kłam wszystkiemu, czego nauczono mnie na temat wstydu, intymności i ciała. Będąc w zaawansowanym stadium choroby, na niedługi czas przed operacją, przestałam zdążać do toalety. Ale zanim „przestałam zdążać”, nie zdążyłam ten pierwszy raz – opisuje na Instagramie.
Aktorka mimo swoich problemów zdrowotnych nie zapomina o innych i działa na rzecz kobiet.
- Dziś, pracując z kobietami, przyglądam się tym, które ze złamanymi skrzydłami tkwią w zbyt ciasnych klatkach. To klatki, w które zostały włożone często jako małe dziewczynki. Ja tym kobietom kluczy nie daje - one same mają jeden, jedyny komplet. Ja pokazuje, jak odważnie ten zamek rozbroić, od środka. Dla wolności własnego szczęścia… - wyjaśnia.