"Mało odpoczywał, wyglądał coraz gorzej". Na co chorował Jan Kulczyk?
Odejście Jana Kulczyka zaskoczyło opinię publiczną i świat biznesu. Choć miliarder był kojarzony z ogromną energią i aktywnością, z bliskiego otoczenia płynęły niepokojące sygnały - wyglądał coraz gorzej, rzadko odpoczywał. Co wiemy o jego stanie zdrowia i przyczynach śmierci?

- Jan Kulczyk był jednym z najbogatszych i najbardziej wpływowych polskich przedsiębiorców, który inwestował w energetykę, infrastrukturę, nieruchomości, przemysł chemiczny i surowce na rynkach międzynarodowych.
- W lipcu 2015 roku zmarł w Wiedniu po rutynowym zabiegu medycznym. Oficjalną przyczyną śmierci był zator tętnicy płucnej.
- Po śmierci pojawiły się spekulacje o błędzie medycznym, jednak rodzina nie wniosła żadnych oskarżeń.

Kim był Jan Kulczyk?
Jan Kulczyk był jednym z najbardziej rozpoznawalnych i wpływowych polskich przedsiębiorców, który przez lata przewodził rankingom najbogatszych Polaków. Urodził się 24 czerwca 1950 roku w Bydgoszczy. Studiował prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i handel zagraniczny na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu.
Rodzinna pomoc umożliwiła mu założenie w 1981 r. firmy handlowej Interkulpol, jednej z pierwszych międzynarodowych spółek powstałych w Polsce po II wojnie światowej. W 1988 r. został oficjalnym dealerem Volkswagena - przeprowadził wówczas ogromną transakcję: sprzedaż 3 000 aut dla polskiej policji i służb bezpieczeństwa za ponad 150 mln zł.
Inwestował w bardzo różnorodne sektory: energetykę, wydobycie ropy i gazu w Afryce, Ameryce Południowej i Azji Środkowej, nieruchomości komercyjne, infrastrukturę drogową, browarnictwo, logistykę, a także sektor chemiczny.
Był filantropem, mecenasem kultury, sportu i nauki. W 2012 roku przekazał 20 mln zł na Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie - była to największa jednorazowa darowizna prywatna w Polsce. Zmarł 29 lipca 2015 roku w klinice Allgemeines Krankenhaus w Wiedniu w wieku 65 lat.
Przyczyna śmierci Jana Kulczyka
W lipcu 2015 roku Jan Kulczyk udał się do stolicy Austrii, gdzie zaplanowane były kompleksowe badania profilaktyczne w celu wykrycia ewentualnych zmian nowotworowych. Przy okazji zdecydował się również na wykonanie drobnego zabiegu medycznego, który według zapewnień lekarzy nie był ryzykowny. Wszystko wskazywało na to, że się udało, a Kulczyk czuł się dobrze. Informowano, że spacerował po terenie wiedeńskiej kliniki, miał apetyt, był w dobrym nastroju i planował powrót do Warszawy.
Niestety kilka dni później doszło do nagłego pogorszenia stanu zdrowia, a w nocy z 28 na 29 lipca około północy stwierdzono zgon najbogatszego Polaka. Jako oficjalną przyczynę nagłej śmierci podano masywny zator tętnicy płucnej.
Nieoczekiwane odejście Jana Kulczyka poruszyło opinię publiczną i wzbudziło falę spekulacji zarówno w Polsce, jak i na świecie. Już w dniu jego śmierci w mediach pojawiły się niepotwierdzone informacje sugerujące, że zgon mógł mieć związek z powikłaniami po zabiegu kardiologicznym.
Więcej szczegółów dotyczących ostatnich tygodni życia Jana Kulczyka ujawnili jego bliscy współpracownicy oraz przyjaciele, którzy znali kulisy wyjazdu miliardera do Austrii.
Jeden z jego przyjaciół, cytowany przez agencję AFP, zdradził, że Kulczyk udał się do renomowanej kliniki w Wiedniu w celu skorzystania z nowoczesnych, zaawansowanych metod diagnostycznych, których celem było wczesne wykrywanie nowotworów.
W rozmowie przypomniano również, że już wcześniej, bo w 2014 roku, Jan Kulczyk przeszedł poważną operację - usunięcie raka prostaty w jednej z klinik w Nowym Jorku.
Kondycję zdrowotną miliardera skomentował również Waldemar Dąbrowski - bliski przyjaciel Kulczyka, który w rozmowie z RMF FM podkreślił, że problemy zdrowotne nie były dla niego zaskoczeniem.
Wiedziałem, że ostatnio nie czuje się najlepiej. Ale też wiedziałem, że on umie zadbać o siebie, że jest w kontakcie ze znakomitymi polskimi lekarzami, pod opieką kliniki wiedeńskiej, gdzie często bywał
- podkreślał Dąbrowski.
Do sprawy odniósł się także były prezydent RP, Lech Wałęsa, który w wypowiedzi cytowanej przez „Super Express” wspominał, że stan zdrowia Jana Kulczyka już od dłuższego czasu pozostawiał wiele do życzenia.
Wiedziałem, że nie jest człowiekiem wielkiego zdrowia. Ciągle pracował, bardzo mało odpoczywał, a wyglądał coraz gorzej
- powiedział.
Kilka tygodni po śmierci biznesmena w mediach pojawiły się niepokojące spekulacje. Austriacka prasa zaczęła sugerować, że nagły zgon Kulczyka mógł mieć związek z ewentualnym błędem medycznym, do którego miało dojść podczas pobytu w klinice.
W doniesieniach pojawiały się wzmianki o możliwych powikłaniach po zabiegu, jednak żadne z tych twierdzeń nie zostały potwierdzone wiarygodnymi, oficjalnymi dokumentami. Mimo pojawiających się teorii i medialnego zainteresowania sprawą, rodzina Jana Kulczyka nie podjęła żadnych kroków prawnych ani nie wystąpiła z zarzutami wobec personelu medycznego.
Całą sytuację zdecydował się skomentować jeden z najbliższych współpracowników zmarłego miliardera, który w rozmowie z Gazetą Wyborczą stanowczo zakończył temat, mówiąc, że "sprawa jest zamknięta".
Co to jest zator tętnicy płucnej?
Zator tętnicy płucnej, nazywany również zatorowością płucną, to poważny stan medyczny, który polega na nagłym zablokowaniu jednej z tętnic płucnych, zazwyczaj przez skrzeplinę (zakrzep), która przemieściła się z żył głębokich z nóg lub miednicy.
Gdy skrzeplina dotrze do tętnicy płucnej, utrudnia lub całkowicie blokuje przepływ krwi do płuc, co może prowadzić do nagłego zatrzymania krążenia.
Objawy zatoru płucnego to:
- duszność (nagła lub narastająca),
- ból w klatce piersiowej (szczególnie przy oddychaniu),
- kaszel (czasem z krwią),
- przyspieszone bicie serca,
- zawroty głowy lub omdlenie,
- uczucie lęku bez wyraźnej przyczyny.