Leczyła innych, w końcu sama zachorowała. "Byłam po dwóch stronach stołu operacyjnego"
Myślała, że o raku piersi wie już wszystko. Pomagała pacjentkom onkologicznym, a później sama stanęła "po drugiej stronie". U chirurżki onkologicznej po raz pierwszy zdiagnozowano raka, gdy miała 40 lat. "Nie musiałam czekać na biopsję, żeby wiedzieć, że to rak" - wyznała.

Liz O'Riordan to chirurżka z Wielkiej Brytanii. Przez wiele lat swojej kariery zawodowej walczyła o zdrowie i życie pacjentek z rakiem piersi. W 2015 roku sama dowiedziała się, że ma raka. To zupełnie zmieniło jej podejście do tej choroby i dało zdecydowanie szerszy wgląd.
Lekarka zachorowała na raka dwa razy
Liz od zawsze pragnęła pomagać ludziom. Dlatego została chirurgiem. Jak na ironię, sama zachorowała na raka piersi. Dwa razy. Jako lekarka nie potrzebowała pogłębionej diagnostyki, aby wiedzieć, że jest chora. Wystarczył obraz z badania USG.
- Gdy tylko radiolog przyłożył sondę do mojej piersi, spojrzałam na ekran i zobaczyłam raka. Nie musiałam czekać na biopsję, wyniki (...) – wiedziałam, co to jest i wiedziałam, że jest duży. Ponieważ byłam młoda, wiedziałam, że będę potrzebować chemii, być może mastektomii.
Leczenie rozpoczęła od razu. Rokowania były dobre.
- Po dwóch tygodniach zaczęłam chemię. Szybko zdałam sobie sprawę, że pomimo przepisania chemioterapii tak wielu pacjentom, nie wiedziałem nic o tym, jak to jest naprawdę. Nie miałam pojęcia, jak (...) poradzić sobie z mgłą mózgową, natychmiastową menopauzą, ciężkimi zaparciami i utratą poczucia smaku - kontynuowała.
W wieku 45 lat musiała odejść na emeryturę i odnaleźć nowy cel w życiu. W przeszłości lekarka, teraz jest pisarką i autorką podcastu. Swoją wiedzę i doświadczenie przekazuje dalej, by pomóc tym, którzy z chorobą jeszcze walczą.
"Mówię o rzeczach, których nikt inny nie chce. Seks, śmierć i aktywność. Moją misją jest pomaganie pacjentom chorym na raka w radzeniu sobie z życiem poza szpitalem, pokazując pracownikom służby zdrowia, że liczą się małe rzeczy" - czytamy na jej stronie internetowej.
Menopauza w wieku 40 lat
Wyniki badań w okolicy Bożego Narodzenia pokazały, że guz się nie poddał. Szanse na przeżycie Liz drastycznie spadły. Konieczna była kolejna operacja i radioterapia. Liz wspomina, że najtrudniej było jej się pogodzić z wejściem w menopauzę, mając zaledwie 40 lat.
- Ciężko było też wrócić do pracy, bo sama chorowałam na raka. Nie chciałam już wykonywać operacji, ponieważ odczuwałam przewlekły ból i wiedziałam, jaki wielki ból mogę sprawiać moim pacjentom - mówiła w swoim podcaście.
Kolejny rak
Dwa i pół roku po pierwszej operacji Liz znalazła pod pachą guzek. USG wykazało nawrót raka na ścianie klatki piersiowej. Konieczna była mastektomia. Lekarka nie wiedziała, jak zareaguje na "płaski biust".
- Wiem, że to próżne, ale nie zastanawiasz się, co znaczą dla ciebie twoje piersi, dopóki ich nie stracisz. Potem musiałam uporać się z kolejnym problemem: ból w tej okolicy sprawił, że straciłam ruchomość w lewej ręce i w efekcie nie mogłam już operować. Zostałam zmuszona do przejścia na emeryturę.
Choroba jako bodziec do zmian
Liz zaczęła blogować i publikować w sieci filmy. — Jako chirurg mam nadzieję, że będę głosem rozsądku i spróbuję pomóc ludziom jako ktoś, kto był po obu stronach stołu operacyjnego. Kiedyś ograniczałam się do mówienia i publikowania postów na temat raka piersi, ale czułam, że jako lekarz chcę pomóc szerszej publiczności - wyznała.
- Zachorowanie na raka było dzwonkiem alarmowym, że życie nie polega na pracy. Teraz jestem wolontariuszką w schronisku dla jeży, wyprowadzam psy, zajmuję się ogrodem. Szkoda, że dopiero rak sprawił, że stałam się bardziej wszechstronną osobą, ale mam nadzieję, że będę nadal pomagać ludziom, opowiadając o moim doświadczeniu i dzieląc się swoją wiedzą.