Niestety, przypuszczenia związane z czwartą falą pandemii koronawirusa na jesieni zostały potwierdzone. Jak dotąd, nie wiadomo jeszcze, jaka będzie skala kolejnej fali.
"Bardzo trudno jest w tej chwili wierzyć modelom dlatego, że mimo że pandemia trwa drugi rok, to ciągle uczymy się biologii wirusa i ciągle uczymy się tego, w jaki sposób się rozprzestrzenia, mamy coraz to nowe warianty" – stwierdził Pinkas.
"Chciałbym abyśmy założyli wariant najgorszy, taki, w którym musimy się bardzo mocno spinać. Czwarta fala według mnie jest przesądzona, natomiast skala tej fali jest w tej chwili absolutnie niemożliwa do przewidzenia" – dodał.
Dobra wiadomość jest taka, że wiedza o wirusie jest obecnie większa niż wcześniej. Pinkas zwrócił także uwagę na badania naukowe, w których mowa o wpływie pogody na rozprzestrzenianie się wirusa.
"Wiemy, że jak jest sucho i ciepło to ten wirus rozprzestrzenia się istotnie mniej. Taką sytuacje mieliśmy w zeszłym roku. Nie przewidzieliśmy, że były dwa niże między wrześniem a listopadem, że będzie wilgotno" – mówił były szef GIS.
Pinkas wypowiedział się także na temat innego istotnego czynnika, który przyczynił się do pogorszenia się sytuacji związanej z rozprzestrzenianiem się wirusa.
"Nie przewidzieliśmy też jednej rzeczy, abstrahując od pogody, tego, że pojawią się superroznosiciele" – kontynuował. Chodzi, jak mówił, o młodych ludzi, którzy nie są zaszczepieni, często przeszli chorobę bezobjawowo i zachowywali się nonszalancko. "Trudno wymagać pełnej odpowiedzialności od nastolatków. (...) To była cała masa imprez domowych, dyskoteki na tysiąc osób w różnych miejscach. Oni doprowadzili do sytuacji istotnego rozprzestrzeniania się wirusa" – ocenił Pinkas.
Jak podaje PAP, dynamika zakażeń koronawirusem w Polsce jest obecnie bardzo zbliżona do tej sprzed roku - tak wynika z modelu przygotowanego przez naukowców z Politechniki Wrocławskiej. Prognozują oni, że w połowie września dzienna liczba zakażeń wyniesie około 500-600 osób. A pod koniec listopada może osiągnąć nawet ponad 30 tys.