Była żona Kamila Durczoka ujawnia przyczyny jego śmierci. "Myślę, że podświadomie chciał końca"
Marianna Dufek, była żona Kamila Durczoka, udzieliła ostatnio wywiadu, w którym rozprawia się z przeszłością. Opowiada w nim między innymi o problemach byłego męża z alkoholem, o jego podejściu do poważnej choroby, z którą się zmagał, a także o tym, jak dowiedziała się o jego śmierci. - Wiedział, że jest bardzo chory, i myślę, że podświadomie chciał końca – wyznaje.
"Pił i ja to też wiedziałam"
Marianna Dufek i Kamil Durczok byli małżeństwem przez 22 lata. W wywiadzie opublikowanym w FashionPost.pl była żona dziennikarza opowiada między innymi o uzależnieniu byłego męża od alkoholu. Kobieta wspomina, że początkowo było to lekkie picie, ale nie znała całej prawdy. - Zawsze był, ale to było takie lekkie picie. Wino dla relaksu. Od piątku do niedzieli. O tym, co działo się w Warszawie, nie miałam pojęcia. A potem już go nie znałam – wspomina.
Dodała także, że zarówno ona, jak i najbliżsi z otoczenia znanego dziennikarza czuli, że zbliża się koniec. - Wszyscy to czuliśmy. Pił i ja to też wiedziałam. Czytałam na Twitterze te jego alkotwitty. Doskonale go znając, widziałam, jak mu się pozmieniało w głowie. Jak bardzo stał się jednostronny i napastliwy – wyjaśnia.
Dufek podkreśla również, że jedyną nadzieją na zejście Kamila Durczoka z destrukcyjnej ścieżki, było wyjście z uzależnienia i zmiana podejścia. - Musiałby przestać pić. I zacząć inaczej żyć, przestawić wiele rzeczy w głowie. Nie wyobrażam sobie też sytuacji, w której na dobre ruszyłyby procesy sądowe. Miał pełną świadomość, co mu grozi. Górę wziął jego gen autodestrukcji – tłumaczy.
Informacja o śmierci
Kamil Durczok odszedł w listopadzie ubiegłego roku w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym im. prof. Kornela Gibińskiego w Katowicach. W komunikacie szpitala napisano, że publicysta "zmarł o godzinie 4.23 (16.11.2021r.) w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia".
Dufek wraca w wywiadzie wspomnieniami także do momentu, w którym dowiedziała się o śmierci dziennikarza. - Znajomy profesor, który go reanimował, nad ranem napisał mi wiadomość. Ten SMS mnie obudził. Jestem mu wdzięczna, dzięki niemu mogłam sama powiedzieć synowi, że ojciec nie żyje. Zrobiłam to, zanim informacja pojawiła się w mediach, zdążyłam przed tabloidami – dodaje Dufek.
"Wiedział, że jest bardzo chory"
W związku z tym, że dziennikarz miał problemy z alkoholem, podejrzewano, że zmarł z powodu marskości wątroby. Dziennikarz zapytał o to wprost. Wtedy była żona Kamila Durczoka powiedziała, że chorował na żylaki przełyku. - Chorował na żylaki przełyku. Wiedział, że jest bardzo chory, i myślę, że podświadomie chciał końca – zasugerowała.
Kobieta podkreśla także, że były mąż nie podchodził do swoim problemów zdrowotnych na poważnie. - Po jego śmierci zadzwonił do mnie nasz dobry znajomy – transplantolog z warszawskiego szpitala na Banacha. Powiedział, że Kamil po pierwszym ataku, kiedy przeszedł transfuzję, wiedział, że konieczny jest przeszczep wątroby. Miał zacząć przygotowywać się do procedury, ale więcej nie zadzwonił – powiedziała.
Żylaki przełyku to sygnał, że wątroba nie funkcjonuje prawidłowo
Główną przyczyną powstawania żylaków przełyku jest nieprawidłowa praca wątroby. Najczęściej spowodowana przez marskość wątroby. Choroba prowadzi do uszkodzenia narządu, który w konsekwencji przestaje być wydolny. Narażone na chorobę są przede wszystkim osoby uzależnione od alkoholu.
Marskość wątroby może rozwijać się latami, nie dając początkowo żadnych objawów. W wyniku niewydolności wątroba nie jest w stanie pracować prawidłowo i brać udziału w transporcie krwi, co z kolei wpływa na nadwyrężenie żył przełyku, a to prowadzi do rozwoju żylaków.