Warto potraktować okres menopauzy jako prezent od losu, kiedy to wolne od roli strażniczek domowego ogniska możemy więcej czasu poświęcić sobie. Kobiety zaczęły dożywać wieku dojrzałego stosunkowo niedawno. W miniowych epokach większość nie miała na to biologicznej szansy.
W połowie XIX stulecia trzydziestolatka była już osobą w zaawansowanym wieku. Kobieta, która osiągała wiek menopauzalny, z powodu zaburzeń hormonalnych stawała się nadpobudliwa, często popadała w depresję. Lekarze zalecali wówczas ogromne dawki środków na uspokojenie, zupełnie nie licząc się z tym, że klimakterium nie jest chorobą i nie trwa wiecznie. Często do dziś wiele z tego, co wiąże się z damską płcią, stanowi nadal temat tabu. By zrozumieć dlaczego, trzeba wiedzieć, jak przez wieki patrzono na kobiecą fizjologię.
W czasach prehistorycznych na temat funkcjonowania kobiecego organizmu wiedziano bardzo mało. Tym, co budziło lęk, ale także respekt, była menstruacja. Kobieta krwawiła przecież, mimo że nie była ani ranna, ani umierająca. W dodatku krwawienie zaczynało się samo z siebie i występowało nadzwyczaj regularnie. Zarówno kobiety jak i mężczyźni uważali, że różni ono obie płci w mistyczny sposób. Ponieważ nie rozumiano wówczas mechanizmu poczęcia, jedno tylko zjawisko uznawano za bardziej tajemnicze od menstruacji: narodziny. Żeby ograniczyć zagrożenie ze strony siły, która, jak wierzono, kierowała miesiączką, nadano tej sile rangę bogini, do której modlono się i której składano dary. Gdy mężczyzna zaczął uprawiać ziemię i więcej przebywać z rodziną, uznał, że kobieta krwawiąca jest nieczysta. Izolowano ją więc od reszty domowników. Miesiączkujące dziewczynki i kobiety, a także matki po porodzie, spędzały wiele dni z dala od bliskich. Powodem tego traktowania były przesądy i niewiedza. Trzeba było stuleci, aby to zmienić. Czy do końca nam się udało?
O tym, że w okresie klimakterium następują zmiany w układzie hormonalnym i że mają one wpływ na rozmaite procesy, jakie toczą się w naszym organizmie, również w sferze psychiki, wie dzisiaj każda chyba kobieta. Ale nie wszystkie zdają sobie sprawę, że te, które wcześniej miały skłonności do silnych reakcji uczuciowych - były płaczliwe, wybuchowe, łatwo popadały w stany depresyjne - będą wiek przekwitania przechodzić znacznie trudniej. Wspomniane objawy mogą się bowiem w tym okresie jeszcze pogłębić. Jeśli to sobie uświadomimy, w chwili, gdy samopoczucie zdecydowanie się pogorszy, nie będziemy mieć oporów, by zwrócić się o pomoc do specjalisty. Jeżeli dolegliwości fizyczne są bardzo silne, najlepiej poradzić się doświadczonego lekarza, którego darzymy zaufaniem. Może on zaoferować pomoc czysto medyczną - hormonalną terapię zastępczą, dzięki której wyrównany zostanie poziom estrogenów. Powinien także uświadomić kobiecie, że również jej problemy psychiczne da się rozwiązać, np. w ramach indywidualnych lub grupowych sesji terapeutycznych. To właśnie psycholog może stać się tą osobą, która poświęci kobiecie należyty czas i cierpliwie ją wysłucha.
W pustym gnieździe
Niektórym kobietom w okresie klimakterium trudno zaakceptować fakt, że nie mogą już zajść w ciążę i zostać matkami. Nie potrafią spojrzeć na to z innego punktu widzenia - życie przygotowuje dla nich zupełnie nowe role. Jednak ich przyjęcie wymaga pewnej rewizji własnej hierarchii wartości.
Większość społeczeństw postrzega kobietę przede wszystkim w roli córki, żony i matki. Okres przekwitania można jednak potraktować jako dobry moment, by zmienić ten stereotyp. Kobieta ma wówczas szansę bez poczucia winy i zaniedbywania rodziny zająć się realizacją swych własnych potrzeb. Niestety, uświadomienie sobie tych możliwości nie zawsze przychodzi łatwo. Szczególnie wtedy, jeśli poświęciło się życie mężowi i dzieciom i nie było czasu nie tylko na realizację swych potrzeb i marzeń, ale nawet na zastanowienie się nad nimi.
Kobieta, której dzieci stają się samodzielne, a mąż z powodu pracy zawodowej ciągle jest nieobecny (czasem zdarza się, że już nie żyje), w okresie klimakterium odczuwa ogromną pustkę. Psychologowie nazywają to zjawisko syndromem pustego gniazda. Jeśli nie znajdziemy sobie wówczas interesującego zajęcia, bliskich przyjaciółek, zaufanego kręgu dobrych znajomych, można popaść w stan poważnej depresji. Przy pierwszych jej objawach - smutku, płaczliwości, niezadowoleniu z życia i wyglądu, nieumiejętności zorganizowania codziennych zajęć - warto skorzystać z pomocy psychologa.
Trudności można pokonać
Szczęśliwie, tylko nieliczne kobiety przechodzą okres przekwitania w sposób naprawdę gwałtowny. Większość jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z psychicznymi problemami. Nie należy też przechodzić do porządku dziennego nad fizycznymi objawami menopauzy. Choćby uderzenia gorąca - mogą one być nie tylko męczące, ale też krępujące. Podobnie wysuszenie śluzówki pochwy, stojące na przeszkodzie satysfakcjonującemu współżyciu seksualnemu. Na domiar złego okres przekwitania często zbiega się z czasem, kiedy dzieci wchodzą w wiek dojrzewania. Zdarza się to coraz częściej, bowiem coraz więcej kobiet dopiero po osiągnięciu oczekiwanej pozycji zawodowej, zwykle po trzydziestce, decyduje się na urodzenie pierwszego dziecka. W efekcie w okresie gdy hormony „buzują" u dorastającego potomstwa, również matki walczą z objawami zaburzeń hormonalnych. W takiej sytuacji o konflikty nietrudno. Nie demonizujmy jednak okresu przekwitania - wszystkie występujące wtedy trudności można pokonać. Czytajmy opracowania na temat menopauzy, których na szczęście pojawia się coraz więcej. Pamiętajmy, że weszłyśmy w okres przejściowy, który w dodatku daje szansę na wprowadzenie pozytywnych zmian w życiu. Właśnie wtedy, kiedy ciągle jeszcze jesteśmy w pełni sił, możemy zacząć pracować nad sobą, zdobywać wiedzę i pielęgnować miłość, przyjaźń. Kontakty z przyjaciółkami przeżywającymi podobne problemy to nic innego jak nieformalne grupy wsparcia, w których można porozmawiać o własnych przeżyciach i dolegliwościach. Z pewnością ułatwi to przetrwanie tego trudnego okresu.
miesięcznik "Zdrowie"