Lwia grzywa - skarb tradycyjnej medycyny azjatyckiej. Ma obniżać ciśnienie i koić nerwy

2024-02-01 16:53

Kochają ją nie tylko Chińczycy i Japończycy, ale też Belgowie i Włosi, traktując nawet nie jak suplement, którego trzeba sobie żałować, a po prostu superfood. W Polsce ostatnio cieszyła się złą sławą za sprawą pewnej tiktokerki, która twierdziła, że preparat z lwią grzywą szkodzi. Rzeczywiście? Naprawdę niełatwo odpowiedzieć na to pytanie.

Lwia grzywa - skarb tradycyjnej medycyny azjatyckiej
Autor: Jim Champion / Wikimedia / CC BY-SA 2.0 Deed Lwia grzywa - skarb tradycyjnej medycyny azjatyckiej

Jeśli interesujesz się medycyną alternatywną, możliwe, że znasz lwią grzywę pod inną nazwą. Ten grzyb, występujący rzadko w Polsce, znany jest też jako bujna broda, Lion's Mane, Yamabushitake, Hou Tou Gu, wreszcie; soplówka jeżowata (łac. Hericium Erinaceus). Ta ostatnia, obowiązująca nazwa w systematyce gatunków, ostatnio używana jest niechętnie, zwłaszcza przez producentów suplementów z jeżówką. Pojawiły się bowiem głosy, że ta nie tylko nie poprawia nam samopoczucia, ale nawet szkodzi. A jak jest?

Czy warto jeść grzyby?

Lwia grzywa - na co pomaga

Soplówka jeżowata jest grzybem jadalnym popularnym w Azji, ale czasem rośnie też w Polsce. Wg tradycyjnej medycyny chińskiej i japońskiej to cenny lek naturalny.

Lwia grzywa ma przede wszystkim wpływać kojąco na układ nerwowy i pokarmowy, ale też sprzyjać obniżeniu ciśnienia krwi i usprawniać proces gojenia stanów zapalnych, zranień.

Poza różnymi "substancjami bioaktywnymi" o nie do końca potwierdzonym działaniu soplówka niewątpliwie zawiera sporo wartościowych soli mineralnych i dobrego białka.

To lekko słodkawy, delikatny grzyb jadalny, w smaku przypominający  niektórym mięso kraba lub homara. Nadaje się do jedzenia na surowo, w postaci ugotowanej, smażonej lub suszonej. Niektórzy piją też napar z bujnej brody - zalewany wrzątkiem, jak herbata.

W naszym kraju najłatwiej spotkać go w aptekach czy drogeriach, które oferują różne suplementy diety z ekstraktem (wyciągiem) z soplówki jeżowatej. Są dostępne w formie tabletek, kapsułek lub proszku.

Lwia grzywa na skołatane nerwy? "Efekt odwrotny"

Dystrybutorzy preparatów z soplówką najczęściej przede wszystkim eksponują jej korzystny wpływ na mózg i układ nerwowy. Ich preparaty mają przywracać nam spokój, poprawiać koncentrację, generalnie usprawniać procesy myślowe. Tymczasem wspomniana już tiktokerka podkreślała, ze po zastosowaniu suplementu najbardziej ucierpiał jej układ nerwowy, który miał być wspierany.

Nerwica i generalnie problemy natury emocjonalnej, psychicznej, miały być skutkiem suplementacji. Różni specjaliści przekonywali jednak kobietę, że jej gorsze samopoczucie i stosowanie suplementu to koincydencja (dwa wydarzenia w tym samym czasie, ale bez związku).

Sprawa ucichła, a sprzedaż suplementu znowu ruszyła pełną parą. Słusznie?

Handel jeżówką soplowatą w UE

W Polsce niewątpliwie handel lwią grzywą jest legalny. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia może być wprowadzana do obrotu i stosowana w żywności. W całej Unii Europejskiej jest tak samo i żadne z państw członkowskich nie miało zastrzeżeń co do tego grzyba. Wręcz przeciwnie - Belgowie i Włosi wyjątkowo go cenią.

Co więcej - w UE odwodniona grzybnia Hericium erinaceus w proszku jest uważana za tzw. nową żywność. Ponieważ jednak historia spożycia tego produktu w Europie nie została ustalona, to nim produkt zostanie wprowadzony do obrotu jako zwykłe jedzenie (bez limitów objętości, stężeń etc.), potrzebne będzie jeszcze specjalne postępowanie urzędnicze.

Czy suplementy z lwią grzywą w Polsce są bezpieczne?

W naszym kraju w zasadzie każdy może handlować soplówką - wystarczy, że o takim zamiarze powiadomi GIS. Powiadomienia tego dokonuje się w celu monitorowania suplementów diety wprowadzanych do obrotu.

Konsekwencje takiego prawa? Nie ma większego znaczenia, czy coś jest w Polsce sprzedawane legalnie, czy nie. Wciąż nie masz pewności, co stosujesz i jak to działa. Kupujesz kota w worku.

Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, w latach 2017-2020 w Głównym Inspektoracie Sanitarnym złożono blisko 63 tys. powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia do obrotu nowego suplementu diety. GIS poddał analizie zaledwie 11 proc. z nich.

Część produktów weryfikowano pod kątem składu, by zbadać, czy nie zawierają niedozwolonych substancji. Wobec innych wszczynano postępowania wyjaśniające, których celem było ustalenie, czy produkty są bezpieczne dla zdrowia. Weryfikacja niektórych powiadomień ciągnęła się latami.

Najdłuższe analizy trwały od dwóch do niemal 14 lat i do dnia zakończenia kontroli NIK w maju 2021 r. wyniki badań wciąż nie były znane. Poddane weryfikacji produkty, często budzące wątpliwości GIS, mogły być przez cały ten czas dostępne na rynku.

Zatem: nieważne, czy kupujesz soplówkę, colostrum, żeń-szeń, czy cokolwiek innego, legalnie sprzedawanego w Polsce jako suplement, nie masz pojęcia (i w sumie w większości przypadków nikt nie ma), co znajduje się w konkretnym opakowaniu.