Sepsa rozwija się szybciej, niż myślisz. „Lekarze mają 60 minut, by wygrać z czasem”

2025-12-12 8:54

Sepsa to jedna z najbardziej podstępnych i gwałtownych reakcji organizmu na infekcję. Wbrew obiegowym opiniom nie jest chorobą, lecz zaburzoną odpowiedzią immunologiczną, która może w ciągu godzin prowadzić do niewydolności narządów. Dlaczego „złota godzina” decyduje o przeżyciu, a internetowe „terapie cud” są tak niebezpieczne? O tym w najnowszym odcinku Gadaj Zdrów rozmawiamy z wiceprezes Fundacji Urszuli Jaworskiej Ewą Pląsek, której mąż przeżył sepsę.

Gadaj Zdrów- Sepsa

Sepsa nie jest chorobą. To dramatyczna reakcja na infekcję

Choć w potocznym języku sepsę często nazywa się „chorobą”, medycyna jasno definiuje ją jako skrajnie zaburzoną odpowiedź organizmu na zakażenie. To stan, w którym układ odpornościowy zaczyna działać w sposób niekontrolowany, uszkadzając tkanki i narządy. Rozwój sepsy jest bardzo szybki i właśnie dlatego kluczowe znaczenie ma czas.

Ewa Pląsek podkreśla, że sepsa nigdy nie pojawia się bez przyczyny. Poprzedza ją infekcja wirusowa, bakteryjna lub grzybicza, która wymknęła się spod kontroli. Oznacza to również, że w wielu przypadkach można jej zapobiec. 

„Złota godzina”. Czas decyduje o życiu

W przypadku sepsy każdy kwadrans opóźnienia pogarsza rokowanie. Dlatego w medycynie funkcjonuje pojęcie „złotej godziny” - okresu, w którym rozpoczęcie leczenia ma największą skuteczność. 

Jak wyjaśnia Ewa Pląsek: - Po postawieniu diagnozy leczenie musi ruszyć natychmiast, dosłownie w ciągu godziny. To okno czasowe ma ogromne znaczenie dla przeżycia.

Jednak aby móc rozpocząć terapię, potrzebna jest wstępna diagnostyka. Ona również nie może trwać zbyt długo.

- Diagnoza powinna pojawić się w ciągu kilku pierwszych godzin od wystąpienia objawów, najlepiej do sześciu. To moment, kiedy możemy jeszcze realnie wpłynąć na rokowania pacjenta - mówi Ewa Pląsek.

Po tym czasie proces septyczny zwykle jest już na zaawansowanym etapie: organizm wchodzi w spiralę uszkodzeń, którą trudniej zatrzymać, nawet przy intensywnym leczeniu na OIT.

Sepsa jak pożar. Im później gasisz, tym mniej da się ocalić

Sepsa nie jest jednorodnym procesem - to kaskada reakcji, które potrafią błyskawicznie prowadzić do niewydolności wielonarządowej. Dlatego lekarze porównują ją do katastrofy, której skala rośnie z każdą godziną.

Ewa Pląsek obrazowo opisuje tę dynamikę: - Specjaliści porównują sepsę do wielkiego pożaru. Jeśli trafiamy z pacjentem na intensywną terapię, płomienie są już tak rozprzestrzenione, że trudno je ugasić.

To porównanie świetnie oddaje realia oddziałów intensywnej terapii. Tam lekarze nie „odwracają sepsy”, lecz walczą o utrzymanie funkcji organów, które w wyniku procesu septycznego zaczynają odmawiać posłuszeństwa.

Czy można zaszczepić się przeciwko sepsie? Tak - i to wieloma szczepionkami

Choć nie istnieje jedna „szczepionka na sepsę”, wiele szczepień realnie zmniejsza ryzyko jej wystąpienia.  Jak tłumaczy Ewa Pląsek:

- Każda szczepionka, która chroni przed infekcją, pośrednio chroni też przed sepsą. Bo sepsa nie bierze się znikąd, to efekt działania patogenów, przed którymi możemy się zabezpieczyć.

To dotyczy zarówno zakażeń bakteryjnych - pneumokoków czy meningokoków - jak i wirusowych, których powikłania mogą być przyczyną sepsy.

- Nie każda choroba bezpośrednio prowadzi do sepsy, ale jej powikłania już mogą. Dlatego profilaktyka jest tak ważna - podkreśla Ewa Pląsek.

Szczepienia to więc nie formalność, ale element realnie zmniejszający ryzyko ciężkich powikłań.

Internet kontra medycyna. Gdy rozpacz spotyka się z fałszywą nadzieją

Sepsa wciąga całe rodziny w wir strachu i bezradności. To moment, w którym człowiek szuka ratunku wszędzie, nawet tam, gdzie nigdy nie powinien. Gdy lekarze walczą o życie pacjenta, bliscy gorączkowo przeszukują internet, chwytając się każdej obietnicy, choćby najbardziej absurdalnej. W takich chwilach granica między rozsądkiem a desperacją staje się wyjątkowo cienka.

Ewa Pląsek doskonale zna ten stan - i, jak mówi: - Gdyby w okresie choroby mojego męża internet miał taką siłę jak dziś, prawdopodobnie bym tego nie udźwignęła psychicznie.

Dziś lekarze widzą tę desperację niemal codziennie. Do OIT trafiają nie tylko chorzy, ale i ich bliscy, obładowani paczkami z „cudownymi środkami”, które ktoś polecił na forum. Mieszanki witamin, „detoksy”, preparaty o nieznanym składzie. W oczach rodzin - ostatnia szansa. W oczach medyków - śmiertelna pułapka.

Jak mówi Ewa Pląsek: - Lekarze widzą, jak rodziny przynoszą na oddziały substancje znalezione w sieci i proszą, żeby podać je choremu, bo "ktoś napisał, że to działa". To ogromne nieporozumienie.

To dramat, który powtarza się zbyt często: ludzie proszą o podanie czegoś, co może zagrozić życiu, bo internet sprzedał im iluzję natychmiastowego ratunku.

Tymczasem sepsa to nie jeden mechanizm, który można zatrzymać jednym preparatem. To walka o każdy organ, każdy układ, o każdą godzinę. - Nie ma jednej tabletki, wlewu czy preparatu, który "wyłączy" sepsę. Każdy przypadek wymaga indywidualnego leczenia, czasem na poziomie terapii stosowanych np. przy przeszczepach. - podkreśla Ewa Pląsek. To właśnie dlatego decyzje terapeutyczne podejmuje się na OIT, tam, gdzie stosuje się najbardziej zaawansowane metody. 

Jaką historię związaną z sepsą przeżyła Ewa Pląsek? Dlaczego ten temat jest jej obecnie tak bliski? O tym rozmawiamy w najnowszym odcinku Gadaj Zdrów.

Poradnik Zdrowie Google News