Informator o terminach na NFZ to ściema! 781 nieprawidłowości, a "weryfikacja trwa"

2024-04-19 12:07

Od lutego zajmujemy się tematem wyszukiwarki NFZ, która teoretyczne ma ułatwiać życie Polakom i skrócić drogę do lekarza. Z naszych ustaleń wynika, że często wprowadza w błąd, zawiera skandaliczne wady strukturalne, tuszuje brak terminów do konkretnych specjalistów. Wreszcie mamy oficjalne wyjaśnienia Funduszu. Nie uspokajają i nie zamykają tematu.

781 nieprawidłowości, weryfikacja trwa. NFZ tłumaczy się z Informatora o Terminach Leczenia
Autor: GettyImages/NFZ

Czekaliśmy, czekaliśmy i się w końcu doczekaliśmy. Ponad miesiąc zajęło NFZ-owi przeanalizowanie naszych zarzutów wobec wyszukiwarki. Wnioski i tak są ogólnikowe, wstępne, a na konkretne działania przyjdzie poczekać nie wiadomo ile.

W międzyczasie temat podjęły też inne media. Niektóre nawet apelowały wspólnie z Funduszem do placówek medycznych o "aktualizowanie baz danych" i do pacjentów o "zgłaszanie nieprawidłowości". Tymczasem nie w tym tkwi sedno problemu, a w każdym razie nie tylko. I nie będzie lepiej, dopóki sam NFZ nie weźmie się też do roboty.

"Zachęcam rodziców, by mówili co czują i co myślą". Psychiatra radzi, jak zapobiegać depresji u dzieci i młodzieży

Dezinformator obnaża słabość systemu

Przypomnijmy: 16 lutego z pomocą oficjalnego Informatora o Terminach Leczenia NFZ usiłowałam umówić dziecko do psychiatry na pierwszą wizytę, stan stabilny. Realnie chodzi wyłącznie o wystawienie recepty.

Diagnoza jest, leczenie ustawione także jest, ale dziecko skończyło 6 lat, więc straciło dotychczasową opiekę w ośrodku wczesnej interwencji i z dnia na dzień zostało pozbawione opieki specjalistycznej.

Płynne przechodzenie dzieci z ośrodków dla pacjentów młodszych do placówek dla starszych czy potem dla dorosłych, za pośrednictwem dotychczasowego lekarza prowadzącego, o których często mówią narodowe programy medyczne, to fikcja. Trzeba szukać na własną rękę, więc szukałam.

Wnioski z tych poszukiwań były przerażające. Okazuje się, że w tym roku nie ma już żadnych terminów do psychiatry dziecięcego w Warszawie. Mnie wprawdzie udało się wyszarpać wizytę w listopadzie na drugim końcu miasta, ale po licznych telefonach, skargach, interwencji u rzecznika placówki etc.

Tymczasem oficjalny "informator" NFZ o terminach leczenia "zapraszał" do wielu placówek, sugerując, że można umówić się na wizytę nawet wstecznie.

Jeszcze 6 marca takich miejsc w stolicy i okolicach system wyrzucał aż 30, potem już tylko kilka, ale wciąż nie ZERO. Tymczasem realnie dziecka do psychiatry w ramach NFZ w tym roku już nie umówisz nie tylko w mieście, ale i pod Warszawą. Chyba że będziesz mieć wyjątkowe szczęście lub wybierzesz się na wycieczkę do Sierpca (ponoć mieli tam jeszcze jedno miejsce, informacja z 4 kwietnia). Realnie dramatyczna sytuacja jest w całym kraju.

Rękawica została rzucona

Początkowo, chcąc po prostu załatwić sprawę, boksowałam się z problemem sama. Wydzwaniałam, robiłam oficjalne zgłoszenia za pomocą formularza w wyszukiwarce, odświeżałam wielokrotnie stronę, przecierałam oczy ze zdumienia. Nie mogłam po prostu uwierzyć, że system bezczelnie robi mnie na szaro.

Gdy zaczęłam dostawać kuriozalne "wyjaśnienia" z NFZ i zorientowałam się, jak ogromna może być skala nieprawidłowości, postanowiłam zająć się tematem również zawodowo.

Mój syn zostanie skonsultowany w listopadzie, a do tego czasu zaprzyjaźniona lekarka będzie wystawiać mu recepty, poradzimy sobie. Niestety, wielu rodziców nie ma takich możliwości, a ich problem bywa poważniejszy, bardziej pilny.

23 lutego, już oficjalnie jako dziennikarka i autorka publikacji interwencyjnej, zwróciłam się do biura rzecznika NFZ o wyjaśnienia. Pytania dotyczyły kilku wątków, bo miałam już własne ustalenia co do przyczyn nieprawidłowości.

Rzuciłam też Funduszowi rękawicę - czy znajdą jednak terminy dla dzieci do psychiatry w Warszawie jeszcze w tym roku. To przecież w tym temacie największy problem - potencjalny brak możliwości leczenia. Zobowiązałam się opublikować pełną listę placówek, w których są miejsca. Niestety, wciąż nie mam nic do publikowania...

Winne szpitale i poradnie, bo nie aktualizują bazy? Nie idźmy tą drogą!

Dlaczego wyszukiwarka NFZ sugeruje, że w wybranej placówce są dostępne terminy na dniach, a w praktyce okazuje się, że wiosną 2025, jesienią 2026, a nawet po 2027 roku?

Ponad miesiąc czekałam na taką oficjalną odpowiedź:

- Narodowy Fundusz Zdrowia udostępnia portal Terminy Leczenia, ale – i to kluczowe – dane, które są w nim publikowane pochodzą bezpośrednio z placówek medycznych. Oznacza to, że to placówki medyczne odpowiadają za jakość tych danych i ich poprawność.

Fundusz nie może ingerować w dane wpisane do terminarza, ponieważ nie prowadzi list oczekujących. Robią to placówki medyczne. Tu warto przypomnieć, że sprawozdawanie pierwszego wolnego terminu jest ustawowym obowiązkiem placówek medycznych - tłumaczy Paweł Florek, dyrektor biura komunikacji społecznej i promocji NFZ.

Podobne wyjaśnienia dostały też inne media. Szkopuł w tym, że mnie ta odpowiedź nie zadowala, bo jest co najmniej niepełna i nie wyjaśnia dramatu w psychiatrii dziecięcej.

Kiedy potrzebujesz umówić dziecko do psychiatry dziecięcego, nie możesz po prostu wyszukać terminów do psychiatry dziecięcego. Możesz wyszukać "poradnię zdrowia psychicznego dla dzieci". Tak skonstruowano tę wyszukiwarkę

To zmienia wszystko i zaciemnia cały obraz. W takiej poradni zazwyczaj pracuje psychiatra, psycholog i terapeuta.

Przykładowo: do tego pierwszego terminów może nie być wcale lub są bardzo odległe, do drugiego jest coś tam za kwartał, a do trzeciego nie ma chętnych, więc to specjalista czeka na zgłoszenia w gotowości, jeszcze w tym tygodniu.

Niezależnie od tego, gdzie rodzic będzie chciał umówić dziecko, dostanie informację zwrotną z wyszukiwarki, że terminy są w tym tygodniu. Zadzwoni i dopiero pozna prawdę, że terminu do psychiatry to nie ma wcale. Paranoja? Mało powiedziane.

Pomocne narzędzie? Pożeracz czasu i nerwów

Jeśli chcesz umówić się do lekarza prywatnie, niejednokrotnie możesz to zrobić przez internet. Kto korzystał, ten wie, że zazwyczaj można podejrzeć grafik i od razu zarezerwować termin.

Nie ma ryzyka, że system pokazuje ci terminy wsteczne lub już zajęte. Co więcej - po takiej rezerwacji już nigdzie nie musisz dzwonić, weryfikować numerów etc.

Wyszukiwarka NFZ to wyłącznie "informator". Nigdzie się nie umówisz, możesz trafić na nieaktualne numery telefonów, a ostatecznie odkryć, że terminy to też jedna wielka ściema.

Ponoć trudno sobie wyobrazić coś naprawdę nowoczesnego i przydatnego, gdy wyszukiwarka zawiera ok. 150 tysięcy terminów, a za aktualizacje odpowiadają tysiące podmiotów. Cóż nawet w Polsce są większe bazy i działają...

Nasuwa się pytanie, po co w takim razie wyszukiwarka w takim kształcie w ogóle jest. W przypadku usług medycznych faktycznie dostępnych na NFZ, wystarczy po prostu zadzwonić do wybranej placówki i się umówić. Numer bez problemu znajdziemy za pomocą zwykłych internetowych wyszukiwarek. Pozwalają też na wyszukanie placówek w naszej okolicy, bez znajomości dokładnego adresu.

Tam, gdzie jest problem ze znalezieniem lekarza i terminu, wyszukiwarka NFZ niejednokrotnie wprowadza nas w błąd, a dzwonić i tak trzeba w ciemno. Różnica jest tylko taka, że człowieka szlag może trafić, gdy oficjalny informator obiecał wizytę za dwa dni, a rzeczywistość proponuje za dwa lata.

Wystarczy sprawny informatyk?

W NFZ najpewniej dokładnie wiedzą, że akurat w przypadku psychiatrów dziecięcych te skandalicznie odległe od rzeczywistości terminy to efekt braku rozbicia w tabelce na psychiatrów, terapeutów i psychologów.

Placówki, do których dzwoniłam, twierdziły, że problem był już zgłaszany i nikt się tym nie zajął. Od lat.

NFZ nawet nie kryje, że zna problem, co nie przeszkadza oczywiście w przerzucaniu odpowiedzialności na placówki medyczne, że nie podają terminów zgodnie z prawdą. Tymczasem to system im na to nie pozwala i to jest niewątpliwie problem.

Jeszcze w lutym, na złożoną prywatną skargę w tej sprawie, dostałam oficjalną odpowiedź z NFZ tej treści:

- W Poradni Zdrowia Psychicznego dla Dzieci przyjmują specjaliści o różnej specjalizacji i czas oczekiwania do każdego z nich jest inny. Najdłużej na wizytę oczekuje się do lekarza psychiatry.

W związku z obowiązującymi przepisami oraz ograniczeniami technicznymi, dane publikowane na stronie informatora dotyczą całej poradni, a nie wybranego świadczenia.

Przecież to wiem. Nie rozumiem jednak, jakie to przepisy uniemożliwiają naprawę wyszukiwarki. Sprawa przeszkód technicznych też jest dla mnie niejasna, poza tym, że w wielu miejscach przypadkowość i niekonsekwencja rekordów w wyszukiwarce NFZ sprawia wrażenie kompletnej amatorszczyzny.

Raz wyszukujesz po konkretnych świadczeniach, raz po całej poradni, a kiedy indziej po specjalizacji. Jak tam ktoś miał fantazję.To narzędzie "działa" od lat. Może czas zacząć traktować poważnie zgłoszenia, naprawiać błędy lub wyłączyć tego trupa, bo na szminkowanie już za późno.

Wnioski z wewnętrznej kontroli NFZ - jest źle

W piśmie przesłanym do "Poradnika Zdrowie" przez dyrektora Pawła Florka czytamy także:

- Narodowy Fundusz Zdrowia, odbierając m.in. sygnały od pacjentów, którzy zgłaszają nam rozbieżności w terminach podawanych przez placówki medyczne w portalu i w rejestracji, regularnie weryfikuje jakość danych przekazywanych do portalu. W 2023 r. sprawdziliśmy ponad 1500 poradni specjalistycznych w tym poradnie: endokrynologii i diabetologii dziecięcej, gastroenterologiczne dla dzieci, onkologii, oraz chirurgii naczyniowej, pod kątem rzetelnego podawania terminów wizyt. Skala to de facto minimum 3000 terminów (stabilnych i pilnych). Nieprawidłowości stwierdziliśmy w 314 podanych terminach - „przypadek stabilny” oraz 467 w zakresie: „przypadek pilny”.

Jak informuje Fundusz, kontrola prowadzona jest także w tym roku, ale jeśli nie zmieni się jej sposób przeprowadzania i konsekwencje, to trudno wyobrazić sobie pozytywne efekty.

NFZ przypomina mi, że zachęca do informowania o stwierdzonych nieprawidłowościach. Pozwolę sobie zatem przypomnieć, że w przeciwieństwie do kolegów z innych serwisów nie będę apelować do pacjentów o takie zgłoszenia. Ja je zrobiłam i to kolejna fikcja.

Obecnie jest tak: jeśli termin się nie zgadza lub stwierdzasz jakieś nieprawidłowości, możesz o tym "wygodnie" powiadomić NFZ, korzystając ze specjalnego przycisku: "zgłoś uwagi".

Zrobiłam tak 5 razy. W przypadku jednego zgłoszenia do dziś nie dostałam odpowiedzi. Pozostałe "wyjaśnienia" to po prostu kpiny. Przykładowo: system obiecywał mi wizytę za 3 miesiące. W praktyce okazało się, że mogę zapisać dziecko na 2027 rok, a w zasadzie to nie mogę, bo nie ma jeszcze listy. Jakie to ma znaczenie, o której godzinie dzwoniłam? Dla NFZ-u ma. Moje zgłoszenie uznano za niepełne i zamknięto.

Nawet potrafię sobie wyobrazić, że często potrzebne są dodatkowe informacje, by sprawę dogłębnie zbadać, ale to formularz powinien wskazywać, co potrzeba. Brak wytycznych nie może być narzędziem do spławiania petenta. Przecież podałabym bez problemu tę godzinę połączenia, gdyby ktoś o nią zapytał.

Szczegóły uzyskanych oficjalnie odpowiedzi opisałam w poprzednich tekstach, a także przekazałam do NFZ. Także dowody wskazujące, jak "rozwiązuje się sprawy".

Jeśli odpowiedź z NFZ jest niezadowalająca, korespondencji nie możesz kontynuować. Możesz zrobić zgłoszenie gdzie indziej:

"Maile wysyłane na ten adres nie są rozpatrywane. Kolejne nieprawidłowości należy zgłaszać za pomocą funkcjonalności ''zgłoś nieprawidłowość'' na stronie: kolejki.nfz.gov.pl , a inne zapytania kierować na adres infolinia@nfz.gov.pl."

Sprawa załatwiona, rozpatrzona, z głowy.

Temat na lata?

Mam oficjalne zapewnienia z NFZ, że sprawa komunikacji będzie starannie przeanalizowana, a błędy w wyszukiwarce usunięte w miarę możliwości. Kiedy? Trudno powiedzieć, ale "Poradnik Zdrowie" zostanie o tym niezwłocznie powiadomiony.

To nie jest koniec tematu. Przede wszystkim: skoro kontrola wykazała, że faktycznie nie ma dostępnych terminów do psychiatry dziecięcego, to chyba konieczne jest przede wszystkim rozwiązanie tego problemu? Potrzebny jest większy kontrakt? Aparat państwowy ma zapewnić Polakom dostęp do opieki medycznej i tego nie robi.

Oczywiście, problem jest złożony. Brakuje przede wszystkim lekarzy. W takim razie trzeba bić na alarm, zwiększać liczbę miejsc specjalizacyjnych, a nie tuszować sytuację (być może niechcący) z pomocą wyszukiwarki, która kłamie, że w sumie to pięknie jest.

Trzeba zastanowić się, czemu i komu służy to narzędzie, a przede wszystkim ile kosztuje podatnika ten niewypał. Obsługa techniczna, aktualizacje, wreszcie "kontrole" - to są wszystko pieniądze. Jakie? Zapytam NFZ. Pieniądze chyba policzyć umieją.