"Nie ma mowy o jakimkolwiek wybudzaniu". Nowe informacje o stanie 8-letniego Kamilka
8-letni Kamilek z Częstochowy walczy o życie. Chłopiec trafił do szpitala pobity, zmaltretowany i z oparzeniami, które obejmowały 25 procent ciała. Kamil jest w śpiączce farmakologicznej, a lekarze nie mają dobrych wiadomości.
8-letni Kamilek walczy o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. 3 kwietnia trafił do szpitala brudny, pobity, z połamanymi kończynami i oparzeniami sięgającymi 25 procent powierzchni ciała. Stan dziecka był bardzo ciężki, dlatego lekarze od razu wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej.
Kamil walczy o życie
Chłopiec od 17 dni walczy o życie. Lekarze przeprowadzili już 4 operacje, by usunąć martwicę z tkanek, a także wykonali przeszczep skóry. Kamil przez cały czas przebywa w stanie śpiączki farmakologicznej, jego stan jest bardzo ciężki.
– Na razie nie ma mowy o jakimkolwiek wybudzaniu chłopca ze śpiączki farmakologicznej. Jego organizm w połączeniu ze specjalistyczną, nowoczesną i profesjonalną aparaturą oraz lekami, walczy z rozwiniętą chorobą oparzeniową. Chłopcem opiekują się profesjonaliści — powiedział dla "Super Expressu" rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach Wojciech Gumułka.
Ojczym i matka z zarzutami
Do pobicia 8-letniego dziecka przyznał się jego ojczym, 26-letni Dawid B. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty maltretowania chłopca ze szczególnym okrucieństwem, a także usiłowania zabójstwa. Mężczyzna znęcał się nad Kamilem, bił go, przypalał papierosem i polewał jego skórę wrzątkiem.
Zarzuty postawiono również matce dziecka, Magdalenie B. Oboje przebywają w areszcie.
Internauci zbierają pieniądze
Po upublicznieniu historii chłopca w internecie szybko zaczęto organizować zbiórki dla Kamila. W kilka dni uzbierano 600 tysięcy złotych, ale lekarze ze szpitala podkreślają, że dziecko otrzymuje najlepsze leczenie w ramach NFZ i nie ma powodu, by organizować zbiórkę.
Fundacja Akademia Dobrych Pomysłów zaproponowała na Facebooku, by zbierać na transport chłopca do szpitala w Łęcznej, gdzie leczone są poparzone dzieci. W tej chwili jednak nie można przetransportować chłopca do innej placówki, lekarze też nie widzą powodu, by to robić.
Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka zgłosiło sprawę na policję i do wydziału przestępczości gospodarczej jako próbę wyłudzenia pieniędzy. Akademia odcina się od tych zarzutów i twierdzi, że jej zbiórka jest dobrowolna.