„W głowie mojego syna tyka bomba”. Dwudziestoletni Kamil walczy o życie. Liczy się każda chwila

2025-09-04 12:40

7 maja 2025 roku w rodzinie Zakrzewskich miał być dniem dumy i radości. Tego dnia Kamil - wysoki, uśmiechnięty, pełen marzeń maturzysta – miał przystąpić do egzaminu z języka angielskiego. Jednak zamiast matury przyszła tragedia. Dziś najbliżsi każdego dnia walczą z czasem i brakiem środków, bo aby uratować Kamila potrzeba aż 400 tys. złotych. Liczy się każda złotówka.

„W głowie mojego syna tyka bomba”. Dwudziestoletni Kamil walczy o życie. Liczy się każda chwila
Autor: Siepomaga.pl/ Materiały prasowe

Fatalna diagnoza zamiast matury. "Pomóżcie mi"

Kamil w dniu wyczekiwanej matury nagle się przewrócił. Nie mógł mówić, miał problemy z widzeniem i koordynacją ruchową. Początkowo ratownicy uznali, że to objaw stresu przed maturą, a sytuacja wydawała się przejściowa, bo jego stan chwilowo się poprawiał. Ale matka Kamila, pani Agnieszka, nie dała się zwieść. Czuła, że wydarzyło się coś znacznie poważniejszego. Zabrała syna do szpitala.

Tam usłyszeli diagnozę, która zmieniła wszystko - krwawienie do pnia mózgu, spowodowane jamistością naczyniową i malformacją żylną. W głowie młodego chłopaka od urodzenia znajdowała się „tykająca bomba” – wrodzona zmiana naczyniowa, która w każdej chwili mogła ponownie krwawić.

Od tamtej pory każdy dzień rodziny Zakrzewskich to życie w strachu. Każdy ból głowy, każdy chwilowy zawrót, każdy moment osłabienia wywołuje panikę. Lekarze nie pozostawili złudzeń. Okazuje się, że kolejne krwawienie może oznaczać paraliż, konieczność podłączenia do aparatury, a nawet śmierć. I to nie jest teoria, bo już we wrześniu 2025 roku doszło do kolejnego mikrokrwawienia. Tym razem lekarze powiedzieli wprost, że konieczna jest operacja.

Niestety zabieg w tak delikatnym i newralgicznym obszarze, jakim jest pień mózgu, jest obarczony zbyt wielkim ryzykiem. Polscy neurochirurdzy nie podejmują się takiej operacji. Jedyną szansą dla Kamila pozostaje klinika w Hanowerze. 

Jaka jest cena nadziei? Koszt zabiegu sięga od 360 do 400 tysięcy złotych. To suma absolutnie nieosiągalna dla rodziny. Tymczasem czas ucieka, a ryzyko kolejnego, być może śmiertelnego krwotoku narasta z każdym dniem. Dlatego rodzina zdecydowała się na rozpaczliwy krok, a mianowicie, publiczną zbiórkę pieniędzy. Bo tylko dzięki pomocy ludzi dobrej woli Kamil ma szansę przeżyć.

Proszę Was z całego serca, pomóżcie mi uratować Kamila. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest ma dla nas ogromne znaczenie. Dziękuję, że jesteście z nami w tej najtrudniejszej walce naszego życia

- zaapelowała mama Kamila.

Każdy, kto chce dołączyć i przeznaczyć choćby symboliczną kwotę znajdzie zbiórkę na rzecz Kamila pod poniższym linkiem: https://www.siepomaga.pl/kamil-zakrzewski 

Dwudziestoletnie marzenia kontra brutalna rzeczywistość

Kamil jest świeżo upieczonym maturzystą. Mimo choroby, mimo dramatycznych chwil, podszedł do egzaminów i dostał się na studia. Zamiast cieszyć się sukcesem i planować początek nowego etapu w życiu, musi żyć z nieustannym lękiem. Jego ciało powoli się regeneruje, ale mózg wciąż nie funkcjonuje tak, jak powinien. Nadal ma problemy ze wzrokiem, nadal towarzyszy mu zmęczenie, a przede wszystkim – świadomość, że kolejny krwotok może odebrać mu wszystko.

To miał być czas młodości pełnej przyjaźni, miłości, podróży, pierwszych kroków w dorosłości. Tymczasem Kamil zamiast wybierać podręczniki na studia i planować przeprowadzkę, walczy o najcenniejsze – o życie.

Nie proszę o luksusy. Proszę o szansę. O możliwość leczenia mojego dziecka, zanim będzie za późno

 – błaga jego mama. 

Na co choruje Kamil? 

W głowie Kamila kryje się przeciwnik, którego nie widać gołym okiem. Lekarze nazwali go malformacją jamistą. Brzmi obco, technicznie, beznamiętnie. A w rzeczywistości to skupisko nieprawidłowych naczyń krwionośnych, ułożonych jak delikatna, czerwona malina. Naczynia te są kruche, mają cienkie ścianki i w każdej chwili mogą pęknąć.

Dopóki pozostają zamknięte, życie toczy się jak dawniej. Ale gdy jedno z naczyń zaczyna przeciekać, do mózgu sączy się krew. Wtedy dochodzi do tego, co Kamil przeżył już dwukrotnie, czyli krwawienia w pniu mózgu, miejscu, które odpowiada za najważniejsze funkcje życiowe takie jak oddychanie, mowę, ruch, wzrok.

Malformacje jamiste bywają podstępne, a u niektórych pozostają latami niezauważone. U Kamila od urodzenia tkwiły w najgorszym możliwym miejscu. Każdy krwotok to ryzyko niedowładów, utraty mowy, ślepoty. A przy kolejnym pęknięciu może nie być już odwrotu.

Dlatego lekarze nie mają wątpliwości, że kosztowna ale konieczna operacja to jedyna szansa. Kamil ma nadzieję. Nadzieję na życie, które nie będzie już więcej napawać lękiem nie tylko jego samego, ale także wszystkich towarzyszących mu bliskich i przyjaciół.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki