Mówili jej, że to tylko ciężkie miesiączki. Prawda okazała się inna
Przez lata była w "nieustannym cierpieniu", a wszystko przez rzadką chorobą. Pewna kobieta podzieliła się swoją historią. Chodziła po lekarzach, którzy jej ból przypisywali ciężkim miesiączkom. Prawda okazała się jednak zupełnie inna.
28-letnia Katie Shalka przez niemal dekadę musiała zmagać się z ciągłym bólem. A wszystko przez rzadką chorobę. Kobieta przyznała, że do lekarza poszła z tym dopiero w 2018 roku, kiedy skala jej bólu zmieniła się z "silnego" na "straszny".
Nie wiedzieli, na co choruje. Myśleli, że to "silne miesiączki"
Przez kilka miesięcy chodziła na badania do szpitali i wizyty kontrolne. Wszystkie kończyły się jednak tak samo. Lekarze twierdzili, że jej wyniku są w normie, a jej ból jest prawdopodobnie spowodowany "ciężkimi miesiączkami".
Po około roku pozostawania w niewiedzy, jej rodzina zażądała przeprowadzania większej liczby skanów. Dopiero wtedy specjalista zdiagnozował u niej syndrom dziadka do orzechów.
Ta choroba jest wrodzoną anomalią w budowie naczyń. W tamach tego zaburzenia dochodzi do ucisku lewej żyły nerkowej, który spowodowany jest przez ściśnięcie żyły przez tętnicę krezkową górną i aortę.
Pojawiające się objawy są dość niecharakterystyczne, z tego powodu rozpoznanie tej choroby jest niezwykle trudne. Pojawiają się między innymi: wymioty, nadciśnienie, krwiomocz, ból brzucha i nudności.
Pomóc może operacja. Ta jednak swoje kosztuje
28-latka przyznała, że od dzieciństwa odczuwała ból w jednym z boków ciała. Jednak czara goryczy się przelała w 2018 roku. Chodziła po lekarzach, którzy powtarzali jej: "To tylko twoja miesiączka. Jesteś pewna, że nie jesteś w ciąży? To tylko dlatego, że jesteś kobietą".
W pewnym momencie ból był tak ogromny, że kobieta straciła przytomność w biurze. Kiedy w końcu udało się ustalić, co jest powodem, Katie została skierowana do specjalisty. Od tego czasu poddała się wielu zabiegom medycznym. Niestety, jak twierdzi, żaden z nich nie złagodził jej bólu, a wiele wręcz go nasiliło.
W lutym 2020 roku poddała się ona transpozycji lewej żyły nerkowej, jednak nic to nie dało. Kiedy już zaczynała tracić nadzieję, na to, że będzie mogła żyć bez bólu, to nowy specjalista stwierdził, że będzie mógł jej pomóc.
Opowiedział jej o zabiegu, który mógłby jej pomóc. Niestety, koszt takiego zabiegu to aż 50 tysięcy funtów (255 849 tysięcy złotych). W związku z tym jej partnerka założyła dla niej zbiórkę pieniędzy.