Analiza wpływu leków psychoaktywnych na bezpieczeństwo drogowe
Prowadzenie auta nie jest proste. Kierowca musi jednocześnie zapanować nad maszyną, monitorować otoczenie, przewidywać zachowania innych uczestników ruchu i reagować błyskawicznie na zmieniające się warunki. Wszystko to wymaga pełnej sprawności psychomotorycznej, którą mogą jednak zakłócić legalnie stosowane medykamenty.
Problem dotyczy nie tylko oczywistych substancji odurzających. Wiele leków przepisywanych przez specjalistów działa na ośrodkowy układ nerwowy, modyfikując czas reakcji, poziom czujności czy precyzję ruchów. Zespół badaczy z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu postanowił przyjrzeć się temu zjawisku od strony naukowej, analizując dane z ponad 30 publikacji dotyczących pochodnych 2-fenyloetyloaminy (PEA) oraz opioidów. Wnioski z tego przeglądu systematycznego ukazały się na łamach czasopisma Pharmaceuticals.
Metylofenidat: cienka linia między wsparciem a zagrożeniem
Substancje z grupy pochodnych fenyloetyloaminy, w tym metylofenidat używany w terapii ADHD, mogą działać dwojako. W odpowiednio dobranych, niskich dawkach faktycznie wspierają funkcje poznawcze - pacjenci lepiej skupiają uwagę na drodze, szybciej przetwarzają informacje i precyzyjniej utrzymują stałą prędkość.
Problem pojawia się w momencie, gdy dawka zostaje przekroczona lub gdy lek przyjmowany jest bez nadzoru medycznego. Wtedy samo wsparcie zamienia się w pułapkę: nadmierna pewność siebie za kierownicą, pochopne decyzje i zaburzona motoryka tworzą mieszankę, która znacząco podnosi ryzyko kolizji. Naukowcy podkreślają, że różnica między korzyścią a niebezpieczeństwem jest niezwykle subtelna.
Opioidy: ukojenie bólu kosztem sprawności
Zupełnie inny obraz wyłania się z analiz dotyczących leków przeciwbólowych z grupy opioidów. Metadon, tramadol czy fentanyl łagodzą cierpienie, ale jednocześnie wywołują uczucie senności, wydłużają czas reakcji i osłabiają zdolność koordynowania wzroku z ruchem.
Dane wskazują jednoznacznie: osoby przyjmujące metadon lub tramadol częściej uczestniczą w zdarzeniach drogowych. Jedynym wyjątkiem są pacjenci stosujący długotrwale fentanyl w postaci systemów przezskórnych – u nich organizm wytwarza tolerancję na działanie substancji, dzięki czemu wpływ na sprawność motoryczną jest marginalny.
Substancje rekreacyjne: fałszywe poczucie kontroli
Badacze uwzględnili również w swoim przeglądzie środki używane nielegalnie, takie jak MDMA czy metamfetamina. Na pierwszy rzut oka wydają się one poprawiać czujność i dodawać energii, co mogłoby sugerować poprawę sprawności kierowcy.
Rzeczywistość jest jednak inna. Analiza wyników badań pokazuje, że osoby pod wpływem tych substancji mają problemy z utrzymaniem równomiernej prędkości, gorzej kontrolują tor jazdy i częściej podejmują ryzykowne manewry. Krótkotrwały zastrzyk energii nie równoważy utraty kontroli nad pojazdem, a skutki mogą być tragiczne nie tylko dla samego kierowcy.
Co mówi prawo? Lek to też substancja odurzająca
Polski system prawny traktuje tę kwestię jasno: każda substancja modyfikująca pracę ośrodkowego układu nerwowego i obniżająca sprawność psychomotoryczną jest środkiem odurzającym w rozumieniu kodeksu, bez względu na to, czy pochodzi z apteki, czy z nielegalnego źródła. Kierowca świadomy działania medykamentu nie może usprawiedliwiać się receptą, odpowiedzialność spoczywa na nim samym.
- Należy podkreślić, że przy przepisywaniu leku mającego potencjalny wpływ na bezpieczeństwo drogowe, lekarz ma obowiązek uprzednio poinformować o tym zagrożeniu pacjenta. Do każdego wypadku drogowego sądownictwo podchodzi indywidualnie. Odpowiednia adnotacja w dokumentacji medycznej może mieć kluczowe znaczenie w postępowaniach sądowych, chroniąc lekarza przed odpowiedzialnością karną – zaznacza Kacper Żełabowski, przewodniczący SKN Psychofarmakologii przy Katedrze Medycyny Sądowej UMW.
Kluczowa jest więc dokumentacja – zarówno dla ochrony prawnej lekarza, jak i dla uświadomienia pacjenta realnego zagrożenia.
Co dalej? Potrzeba jasnych wytycznych
Autorzy przeglądu podkreślają, że nie da się jednoznacznie ocenić ryzyka wyłącznie na podstawie nazwy substancji. Wszystko zależy od kontekstu: zastosowanej dawki, czasu od zażycia, ogólnego stanu zdrowia pacjenta oraz jego wcześniejszych doświadczeń z danym lekiem.
Dlatego zespół z Wrocławia apeluje o stworzenie szczegółowych wytycznych, zarówno dla klinicystów, jak i prawników, które umożliwią precyzyjne informowanie pacjentów o realnym poziomie ryzyka. Lepsze zrozumienie biochemicznych i behawioralnych mechanizmów działania substancji psychoaktywnych może w przyszłości przełożyć się na bezpieczniejsze protokoły terapeutyczne i mniej ofiar na drogach.