70-latka z Małopolski zmarła przez brak prądu. Pomoc nie dotarła na czas

Do tragicznej sytuacji doszło w Małopolsce. Z powodu braku prądu 70-letnia mieszkanka miejscowości Wawrzka nie mogła skorzystać z aparatu tlenowego. Niestety, pomoc nie dotarła na czas i kobieta zmarła.

Małopolscy strażacy walczą z żywiołem. Przez intensywne opady śniegu 108 tys. odbiorców zostało pozbawionych prądu. Jedną z takich osób była 70-latka z miejscowości Wawrzka.

Brak prądu doprowadził do śmierci kobiety

Nie udało się uratować 70-latki, która z powodu braku prądu nie mogła skorzystać z koncentratora tlenu. To urządzenie, którego używają m.in. osoby zmagające się z POChP, czyli przewlekłą obturacyjną chorobą płuc. Aparat podłącza się do prądu, a pacjent np. przez specjalną maskę otrzymuje zwiększoną zawartość tlenu.

Straż pożarna otrzymała zgłoszenie o potrzebującej pomocy kobiecie w piątek w nocy. Strażacy przyjęli zgłoszenie i mieli użyczyć kobiecie butlę tlenową. Niestety, nie zdołali dostarczyć potrzebnej aparatury na czas, ponieważ ich samochód utknął na zaśnieżonej drodze.

Choć miejsce zamieszkania kobiety było oddalone o zaledwie 500 m i strażacy pokonali ten dystans pieszo, rodzina potrzebującej poinformowała ich, że ta prawdopodobnie nie żyje. Zgon został później potwierdzony przez lekarza.

Do czego służy koncentrator tlenu?

Koncentrator tlenu to urządzenie wykorzystywane do tlenoterapii. Zadaniem specjalnej aparatury jest łagodzenie duszności chorego, a także dotlenienie tkanek i zapobieganie ich uszkodzeniom. Sprzęt pobiera powietrze z otoczenia, po czym je filtruje, to znaczy oddziela tlen od pozostałych gazów znajdujących się w powietrzu.

W kolejnym kroku aparatura nasyca przefiltrowane powietrze tlenem. Dzięki takim urządzeniom dawka dostarczanego tlenu może być zwiększona o kilkadziesiąt procent, a nawet uzyskać stężenie 96 proc. Pacjent tlen otrzymuje poprzez specjalną maskę, która zakłada się na twarz lub kaniulę nosową.

Najczęściej z tego rodzaju terapii korzystają osoby zmagające się z niewydolnością oddechową.

Patrycja Pupiec