Boję się życia [Porada eksperta]

2013-04-06 17:32

Jestem zmęczona borykaniem się z codziennością, próbowałam popełnić samobójstwo, czasem myślę, że to najlepsze rozwiązanie na wszystkie moje niepoukładane i nierozwiązane sprawy. Nie chce mi się żyć, nie mam już siły znajdować kolejnych rozwiązań. Nie boję się śmierci. Boję się życia, nie wierzę w siebie. Wszyscy myślą, że jestem silna i świetnie sobie radzę, ale to nieprawda. Nie mam już siły opiekować się wszystkimi. Chciałabym, żeby ktoś zajął się mną przez chwilę. Nie mam do kogo się zwrócić. Dziś przez przypadek krążyłam po sieci, wpisując w wyszukiwarkę hasło: "symbolika kolorów". Ze zdziwieniem zauważyłam napis: "energoterapeuta". Powiedz mi co mam robić, bo sama nie umiem znaleźć odpowiedzi. Pomóż mi, jeśli potrafisz. Czuję się bardzo zagubiona. Agata

Porada energoterapeutki
Autor: Getty Images

Witam. Pomagając innym, często zapominamy o swoich potrzebach. Starając się ze wszystkich sił, by ktoś nas zauważył, czujemy się potrzebni, docenieni. Jednak ludzie bardzo szybko przyzwyczają się do okazywanej im pomocy i zapominają o magicznym słowie - dziękuję. W takiej sytuacji popadamy w coraz większą frustrację, czujemy się wykorzystani, osamotnieni. Nie możemy zrozumieć, dlaczego nikt nie docenia naszych wysiłków. Gdy potrzebujemy pomocy, nasze wołanie o nią zostaje bez odpowiedzi i wtedy bardzo odczuwamy swoją samotność, brak nam sił do robienia czegokolwiek, uciekamy od wszystkich spraw. Nie chcemy widzieć otaczających nas kłopotów, nurtują nas myśli – „sami nie damy sobie rady”. Podświadomie uciekamy wówczas w chorobę z przeświadczeniem, że zwolni nas ona od odpowiedzialności i podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Jest to błędne rozumowanie, bo życie przecież idzie cały czas naprzód i w końcu jesteśmy zmuszeni zrobić coś w danym kierunku. W świecie energii, tej która nas otacza i tej, która jest w nas, podobne przyciąga podobne. I tak, gdy jesteśmy smutni, to spotykamy na swojej drodze smutek i czujemy się źle. Gdy gości w naszym sercu radość, to i nasze kłopoty nie mają takiej siły, by powalić nas z nóg, łatwiej znajdujemy rozwiązanie, bo zawsze spotkamy kogoś miłego, życzliwego czy przyjaznego. Warto więc dążyć, by swoimi myślami przyciągnąć do siebie pozytywną energię. Wystarczy każdego dnia zaraz po przebudzeniu powtarzać sobie: dzisiejszy dzień przynosi same dobre zdarzenia lub: każdego dnia mam coraz lepszy nastrój. Możemy sami tworzyć magiczne słowa i zdania, które będą pomocne przy wychodzeniu z psychicznego dołka. Po miesiącu takich afirmacji można zauważyć już pierwsze pozytywne zmiany w nas i wokół nas. Zobaczymy, że nasze problemy nie mają już takiej władzy nad nami, a my sami znajdujemy rozwiązania, które wcześniej nie przyszłyby nam do głowy. Jest to bardzo mozolna droga, ale tak naprawdę jedyna - by poczuć swoje życie, by można powiedzieć samemu sobie „to my tworzymy świadomie swoje myśli”. Nie traktujmy naszych problemów jako kary lecz jako osobistą lekcję, którą mamy do przerobienia. Dobrze jest się wtedy zastanowić, czego dane zdarzenie ma nas nauczyć? Cierpliwości? Spokoju? Wiary we własne siły? Czy może otwartości na innych ludzi? Bardzo proszę spróbować tej drogi, którą proponuję; nie mówię że będzie łatwo, ale nagroda będzie wspaniała – wewnętrzny spokój, poczucie własnej wartości i umiejętność radzenia sobie w życiu. Czyż nie warto spróbować? Serdecznie pozdrawiam. Ewa Morawska Rus

Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.