Zawał serca w młodym wieku

2023-07-26 13:18 Tekst sponsorowany

W Polsce rocznie odnotowuje się 80 tys. zawałów mięśnia sercowego. Niepokojące jest to, że około 10% z nich dotyczy osób, które przedwcześnie doświadczają zawału, czyli właśnie ludzi młodych. Przyjmuje się, że są to mężczyźni przed 55. rokiem życia i kobiety przed 60. rokiem życia. Inaczej rzecz ujmując, każdy, kto przed wymienionym wiekiem ma epizod sercowo-naczyniowy (w tym zawał), uznany jest za osobę, która choruje przedwcześnie.

Zawał serca w młodym wieku
Autor: Getty Images

Zawały serca zdarzają się także u nastolatków, ale zwykle mają związek z niewykrytymi wcześniej wadami wrodzonymi, hipercholesterolemią rodzinną lub zażywaniem narkotyków. Wśród czynników sprzyjającym zawałom serca zwykle wymienia się nadciśnienie tętnicze, palenie papierosów, cukrzycę, otyłość, hipercholesterolemię oraz życie w stresie i niedobór snu.

- W większości opracowań naukowych stres jest wymieniany jako potencjalny czynnik ryzyka chorób sercowo-naczyniowych – mówi dr n. med. Krzysztof Chlebus, kardiolog z I Katedry i Kliniki Kardiologii Wydziału Lekarskiego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Większość pacjentów pytana o styl życia przyznaje, że żyje w stresie. Problem polega jednak na tym, że nie potrafimy zmierzyć stresu i precyzyjnie powiedzieć, od jakiego momentu staje się on zjawiskiem patologicznym. Oczywiście znamy mechanizmy, jakie zachodzą w organizmie w czasie stresu i wiemy, że są one szkodliwe. Podobnie jest z brakiem snu. Te czynniki często występują razem z nadciśnieniem, nadwagą. Patrząc od strony biochemicznej, stres zdecydowanie nam szkodzi. Gdy dodamy do tego brak aktywności fizycznej, przejadanie się, nieumiejętność wypoczywania, zwiększamy ryzyko wystąpienia zawału serca.

Zawał zawałowi nierówny

Zawał przebyty w młodym wieku jest groźniejszy niż ten, który przechodzą ludzie starsi. Podłożem zawału zwykle jest miażdżyca. Jeżeli rozwija się stopniowo, to serce zaczyna reagować na zwężanie się światła naczyń wieńcowych. Serce wytwarza nowe naczynia, które tworzą sieć krążenia obocznego. Krew nie płynie głównym naczyniem do serca, ale dociera do niego poprzez krążenie oboczne. To chroni pacjenta przed najgorszym scenariuszem.

- Można zaryzykować stwierdzenie, że jeśli chorujemy na zawał w młodym wieku, to przebiega on bardziej dramatycznie – podkreśla dr Chlebus. – Serce nie jest w żaden sposób przygotowane na takie zdarzenie. Bez szybkiej interwencji kardiologa interwencyjnego nie uda się uratować części serca umierającej podczas zawału.

Młodzi ludzie dość często wypierają ze świadomości fakt, że mogą ich dotyczyć problemy kardiologiczne. Nikt, kto ma 30 czy 40 lat, nawet przy ewidentnych objawach zawału, nie myśli o nim. Ból starają się pokonać lekami przeciwbólowymi. Tak opóźniają kontakt z lekarzem, co przynosi spore szkody. W społeczeństwie pokutuje przekonanie, że na serce chorują głównie mężczyźni, przez co kobiety, które doświadczają zawału, często opóźniają wizytę u lekarza, składając swoje dolegliwości na karb nadmiaru obowiązków czy przepracowania.

- Zawał u kobiety może być skąpoobjawowy – wyjaśnia ekspert. – Zdarza się, że bywa lekceważony przez kobietę, jej otoczenie, a czasem także przez lekarzy, którzy nietypowe dolegliwości uznają za przejaw histerii, nerwicy. Na szczęście odmienność objawów występujących u kobiet z zawałem jest coraz częściej doceniana przez lekarzy.

Oceń skalę ryzyka

Stare powiedzenie przypomina nam, że każdy jest kowalem swojego losu. W odniesieniu do schorzeń sercowo-naczyniowych jest ono niezwykle trafne, ponieważ sami możemy wiele zrobić dla swojego serca.

- Każdy może oszacować u siebie poziom ryzyka sercowo-naczyniowego, posługując się nową skalą SCORE 2, która jest dostępna w Internecie – wyjaśnia Krzysztof Chlebus. – Każdy, kto skończył 40 lat, powinien zapoznać się z tą skalą, ponieważ można się z niej dowiedzieć, jakie jest procentowe ryzyko wystąpienia zawału, udaru czy innych powikłań kardiologicznych. Pytania, na które musimy uczciwie odpowiedzieć, to płeć, wiek, palenie papierosów, poziom ciśnienia skurczowego oraz poziomu cholesterolu. W odróżnieniu od poprzedniej skali nie chodzi o poziom cholesterolu całkowitego, ale poziom cholesterolu nie-HDL. Poziom nie-HDL możemy obliczyć sami odejmując od poziomu cholesterolu całkowitego poziom cholesterolu HDL. Uzyskany wynik wstawiamy do SCORE 2. Warto tu dodać, że skala jest pomocna osobom zdrowym w sensie kardiologicznym. Osoby, które przeszły, np. zawał serca są poza skalą, bo u nich ryzyko wystąpienia powikłań sercowo-naczyniowych jest znacznie wyższe. Podobnie jest w przypadku osób z cukrzycą, niewydolnością nerek, hipercholesterolemią rodzinną czy wadą genetyczną. Skali nie można użyć do oceny ich kondycji kardiologicznej, bo dawałaby fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

Warto podkreślić, że skala nie uwzględnia masy ciała, przyzwyczajeń dietetycznych czy stylu życia – czynników, które mają ogromny wpływ na stan zdrowia. Sposób odżywiania w istotny sposób wpływa na nasze serce i naczynia. Dieta a prewencja chorób sercowo-naczyniowych to odrębny temat, ale warto podkreślić, że wiara w różne mity dietetyczne to prosta droga do m.in. zawału.

- Widzimy to często – mówi dr Chlebus. – Niektóre media rozpisują się o oleju kokosowym i palmowym i ich dobroczynnym wpływie na zdrowie. Tymczasem my wiemy, że te tłuszcze roślinne znacząco wpływają na rozwój miażdżycy. Dodam, że palenie papierosów kilkakrotnie przyspiesza rozwój miażdżycy, wpływa na niestabilność blaszki, co bezpośrednio przekłada się na wyższe ryzyko zawału serca.

Poznaj historię rodziny

Dla własnego dobra warto wiedzieć, na co chorowali nasi bliscy. W przypadku chorób sercowo-naczyniowych wywiad rodzinny ma duże znaczenie, chociaż czasem trudno jest ocenić, czy występujące schorzenie miało związek z trybem życia rodziny, czy wynikało z innych, np. genetycznych przyczyn.

- Jeśli wiemy, że w rodzinie często występowały choroby serca, ktoś miał zawał w młodym wieku lub zmarł z tego powodu, to musimy zakładać wyższe ryzyko wystąpienia incydentów kardiologicznych w kolejnych pokoleniach – zaznacza Krzysztof Chlebus. – Ale należy podkreślić, że u osób po zawale sama modyfikacja stylu życia to działanie niewystarczające. Niezbędna jest stała farmakoterapia, która nie tylko wspomaga serce w okresie po zawale, ale również zmniejsza ryzyko ponownego wystąpienia zawału. U osób z bardzo wysokim poziomem LDL cholesterolu oraz częstymi problemami kardiologicznymi w rodzinie poszukujemy genów, które są odpowiedzialne za patologiczny metabolizm cholesterolu. Osoby z grup wysokiego ryzyka i obciążone hipercholesterolemią rodzinną muszą się leczyć, nawet nie mając jeszcze ewidentnych cech choroby serca. Stosując farmakoterapię, dążymy do osiągnięcia celu terapeutycznego, znacznego obniżenia ryzyka wystąpienia kolejnego zawału poprzez obniżenie stężenia LDL we krwi. Badania naukowe potwierdzają, że można to robić skutecznie.