Miałeś zawał? Strzeż się hipercholesterolemii
Hipercholesterolemia to nic innego jak podwyższony poziom cholesterolu LDL we krwi, który potocznie nazywany jest złym cholesterolem. Problem dotyczy nawet 20 mln Polaków [1], z czego aż 60% nie jest świadomych zagrożenia, jakie stanowi ta choroba. Wbrew powszechnej opinii wysoki poziom cholesterolu LDL nie dotyczy tylko osób starszych. Mogą się z nim zmagać także osoby młode, aktywne fizycznie, o prawidłowej masie ciała, a nawet dzieci w pierwszym tygodniu życia [2].

Pierwsze dane dotyczące występowania hipercholesterolemii w Polsce pochodzą z badania Pol-MONICA, przeprowadzonego w latach 1984-1993. Już wtedy były to niepokojące liczby. Hipercholesterolemię stwierdzono u 70% kobiet i niemal 73% badanych mężczyzn [3] . Zaburzenia lipidowe w Polsce występują częściej niż w innych krajach Europy Zachodniej [4]. Wysokie stężenie cholesterolu LDL we krwi sprzyja rozwojowi miażdżycy, a ta jest przyczyną zawałów serca i udarów mózgu. Szczególnie niebezpieczna jest hipercholesterolemia rodzinna, którą dziedziczy się w sposób dominujący i ryzyko jej wystąpienia u potomstwa wynosi 50% [5].
- Miażdżyca to problem, który dotyczy każdego z nas - mówi dr n. med. Krzysztof Chlebus, I Katedra i Klinika Kardiologii, Wydział Lekarski Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Proces powstawania blaszki miażdżycowej zaczyna się dość wcześnie, a u osób z grupy wysokiego ryzyka już w dzieciństwie. Przebiega jednak dość wolno i prawdopodobnie dlatego zaczynamy chorować głównie w piątej i szóstej dekadzie życia. Im dłużej żyjemy, tym proces miażdżycowy może być bardziej zaawansowany. Jeśli sobie to uświadomimy i uwzględnimy czynniki ryzyka (nadciśnienie tętnicze, wysoki poziom cholesterolu LDL, palenie papierosów, czyli wywoływanie stanu zapalnego w śródbłonku naczynia, otyłość, niewłaściwą dietę i brak aktywności fizycznej), zrozumiemy, że miażdżyca może się rozwijać wolniej lub szybciej. Dlatego w działaniach prewencyjnych dążymy do tego, aby miażdżyca rozwijała się na tyle wolno, by nigdy nie doprowadziła do udaru czy zawału. Szacuje się, że 18 mln Polaków ma wyższy poziom cholesterolu niż ten, który uznajemy za bezpieczny. Oznacza to, że mamy ogromną grupę osób, które poprzez zmianę nawyków żywieniowych i stylu życia mogłyby oddalić widmo zawału czy udaru. U osób, które mają jakiś problem zdrowotny, np. nadciśnienie, z wysokim poziomem cholesterolu możemy walczyć, stosując nowoczesną i skuteczną farmakoterapię.
Powszechny problem
- Hipercholesterolemia to powszechny problem, ale o tym, kto będzie z tego powodu chorował, zadecyduje wiele czynników – dodaje dr Chlebus. – Oczywiście, stężenie cholesterolu może być podwyższone na różnym poziomie, co będzie decydowało o rozwoju miażdżycy. U części osób, które jeszcze nie chorowały, ale mają, oprócz hipercholesterolemii także inne problemy zdrowotne, np. cukrzycę, warto rozważyć włączenie leczenia farmakologicznego. Powtórzę – wysoki poziom cholesterolu LDL jest bezpośrednio skorelowany z liczbą zawałów i udarów. Inaczej mówiąc, każde obniżenie poziomu cholesterolu LDL we krwi o 40 mg/dl obniża ryzyko zawału o 27%, zaś ryzyko udaru niedokrwiennego o 23%.
Spojrzenie na tzw. bezpieczny poziom cholesterolu LDL zmieniło się w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
- To prawda – mówi Krzysztof Chlebus. - Początkowo uważaliśmy, że 100 mg/dl to bezpieczna granica. Później dążyliśmy do osiągnięcia wartości 70 mg/dl. Ale okazało się, że im niższy poziom LDL, tym mniej zawałów i udarów. Obecnie staramy się obniżyć cholesterol LDL poniżej 55 mg/dl, a u chorych ekstremalnego ryzyka, u których występuje wiele czynników ryzyka – obniżamy cholesterol poniżej 40 mg/dl. Czasem słyszę od pacjentów, że dążenie do niskiego stężenia cholesterolu LDL to wymysły medyków. Nie. To rzetelna wiedza poparta wieloma badaniami naukowymi. Poza tym kiedyś nie mieliśmy środków do skutecznego obniżania LDL. Dziś nimi dysponujemy. Korzystamy z nich, zwłaszcza że wiemy, iż każde obniżenie poziomu LDL to konkretna korzyść dla pacjenta, bo zmniejsza ryzyko zawału i udaru. Z całą pewnością można stwierdzić, że obniżanie poziomu cholesterolu jest bezpieczne i przynosi pacjentom wymierne korzyści. Nowe terapie pozwalają nawet u pacjentów z hipercholesterolemią rodzinną uzyskiwać bardzo niskie stężenia cholesterolu LDL. Warto tu dodać, że nie walczymy z cholesterolem, który znajduje się w komórkach, ale z cholesterolem, który znajduje się w układzie krążenia, we krwi. Ten jest dla nas zabójczy. Nawet radykalne obniżenie stężenia LDL nie wpływa na funkcjonowanie komórek i poszczególnych narządów, produkcję hormonów itd. Ta wiedza jest szczególnie cenna dla osób z patologicznie wysokim poziomem LDL, chorobą genetyczną, która dotyka 180-190 tys. dorosłych Polaków, ale zdiagnozowanych jest zaledwie kilka tysięcy.
Cholesterol nie boli, ale…
Hipercholesterolemia może przez długi okres rozwijać się bezobjawowo. Zazwyczaj wykrywa się ją przez przypadek. Najczęściej, gdy dochodzi do zawału serca lub udaru mózgu [6]. O bardziej charakterystycznych objawach hipercholesterolemii mówimy w przypadku hipercholesterolemii rodzinnej. Należą do nich nawracające zapalenia i dolegliwości bólowe ścięgna Achillesa, żółtaki - inaczej złogi cholesterolu odkładające się w ścięgnach, w skórze łokci, kolan i pośladków, a także tzw. rąbek rogówkowy, czyli biaława obwódka na oku u pacjentów poniżej 45. roku życia [7] .
- Kiedy dochodzi do zawału serca lub udaru mózgu, jest za późno na działania zapobiegawcze – stwierdza dr Chlebus. – Zależy nam na tym, aby hipercholesterolemia była wykrywana wcześniej, zanim dojdzie do incydentu sercowo-naczyniowego. Dotyczy to przede wszystkim osób, które nie mają innych czynników ryzyka, ale mają wysoki poziom LDL. I albo o tym nie wiedzą, albo lekceważą ten stan. Takie osoby powinny być przebadane przez lekarza i ocenione pod kątem występowania hipercholesterolemii rodzinnej. Celem takiego działania jest niedopuszczenie do wystąpienia pierwszego lub kolejnego zawału. Ale ważne jest to, że szybkie wdrożenie leczenia i osiągnięcie stężenia LDL we krwi poniżej 70 mg/dl lub niższego nie tylko chroni przed zawałem czy udarem. Nowoczesna terapia pozwala uzyskać niezwykły efekt w postaci cofnięcia się niektórych zmian zaistniałych w naczyniach, co przekłada się na lepsza jakość życia.
Miażdżyca nie boli, dopóki nie zwęzi światła naczynia o 70% - podkreśla ekspert. – Tak więc długo żyjemy w przekonaniu, że jesteśmy zdrowi, bo przecież nic nas nie boli, niczego nie odczuwamy. Na tym polega cały dramat. A przecież, jeśli nawet nie mamy żadnych dolegliwości, warto raz na kilka lat wykonać lipidogram, aby mieć pewność, że poziom cholesterolu LDL jest na właściwym poziomie.