Zdrowie psychiczne

Zdrowie psychiczne obok zdrowia fizycznego i społecznego składa się na definicję zdrowia Światowej Organizacji Zdrowia. Szczególnie w ostatnich latach coraz częściej dostrzega się jak ważną funkcję pełni zdrowie psychiczne w życiu każdego człowieka. Depresja, ale także inne zaburzenia związane ze zdrowiem psychicznym prowadzące do samobójstw, stały się najczęstszą przyczyną śmierci wśród młodych osób. Badania naukowe potwierdzają także, że osoby zmagające się z ciężkimi chorobami psychicznymi umierają przedwcześnie.

Witam, mam ogromny problem z jazdą samochodem. Od dziecka miewam ataki paniki podczas jazdy samochodem: nagle kłuje mnie w brzuchu i wykręcam głowę na wszystkie strony, staram się jakoś skulić na siedzeniu, to takie uczucie trudne do opisania, kiedy bardzo chciałabym nagle stać, a nie jechać w jakimś małym pojeździe, nad którym nie mam władzy ani kontroli, wszystko mija z boku, długo trwa, mam lęk żeby w ogóle wsiadać nawet do samochodu. Ataki mam nie zawsze, zazwyczaj na długiej prostej drodze, kiedy nigdzie się nie zwalnia ani nie zatrzymuje. Mam też czasem chorobę lokomocyjną, robi mi się niedobrze i mnie mdli, ale jeszcze nigdy nie zwymiotowałam. Zdaje mi się, że to może coś z błędnikiem - czasem jak zamknę oczy, to mi trochę wiruje w głowie. Jak idę ulicą i ktoś się zbliża z naprzeciwka, to łapie mnie taki sam atak, jak w samochodzie, z tym, że wtedy już się zatrzymuję. Spotkałam się już nawet z lękiem, kiedy oglądałam napisy końcowe w filmie, a one zjeżdżały i zjeżdżały w dół bez końca, też miałam ten lęk, ukłucie w żołądku, musiałam spojrzeć w inną stronę. Jak byłam mała ojciec ściągał mnie z wolnej karuzeli dla dzieci, bo zaczęłam krzyczeć, że chcę zejść - pamiętam, że też miałam ten napad. Podobnie też było, kiedy słuchałam piosenki w radiu, była monotonna, taka sama non stop. Nie wiem już, co robić. Czuję się bezsilna, nawet nie wiem jak nazwać mój problem. Nikt nie rozumie o co mi chodzi, ani psycholog ani psychiatra. Męczą mnie te sytuacje, które zaczynają być stresujące. Ludziom muszę tłumaczyć się z tego, bo jak widzą - siedząc obok mnie w aucie - moje dziwne zachowanie, są bardzo zdziwieni. A ja nie mogę tego opanować, mieć nad tym kontroli. Omijam wszelkie możliwości jazdy samochodem, samolotem, czy autobusem, generalnie siedzę w domu, jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów, depresji, kompleksów i czarnych myśli, bo dosyć mam tak dziwacznego życia.
Mąż jest krótko po 30-stce, zauważyłam u niego już dawno kilka cech, które mnie niepokoją, myślałam, że to tkwi w jego osobowości, charakterze, ale staje się to dość nagminne i uciążliwe, więc zdecydowałam się napisać. Po pierwsze jest strasznie zapominalski, zapomina o wszystkim, co mu się powiedziało (zawszę mówię, no przecież ci mówiłam, a on na to: wyleciało mi z głowy. Może wydawać się to normalne, każdy zapomina, ale on naprawdę robi to bardzo często, muszę mu pisać kartki, przypominać smsem, bo inaczej zapomni. Każdy kto go zna, już to zauważył. Mąż często też nie kojarzy faktów, czasem potrzebuje więcej czasu, żeby coś zrozumieć. Jest rozkojarzony, ciężko przychodzi mu rozmowa o emocjach, mało się rusza, nie ma energii. Jeśli jest włączony telewizor, nawet reklamy i ja mówię do niego, on patrzy w ekran i tak jakby się "zawiesza". Niczym się nie interesuje poza swoją pracą. Dziś nawet koleżanka powiedziała mi, żebym upomniała męża, żeby przy odbieraniu córki z przedszkola słuchał, co pani mówi, co trzeba przynieść itd, bo wszyscy rozmawiali o ważnej rzeczy, ale on nic nie wiedział, a następnego dnia dziwił się, że trzeba było coś przynieść. Nie interesuje się światem, nie czyta wiadomości, nie ma o czym z nim rozmawiać, nic mu się nie chce. Czy on taki jest, czy jest to stan, z którego jakimś sposobem można go wyleczyć?
Witam, mam 17 lat i mniej więcej od 14 roku życia męczą mnie problemy na zasadzie "co ludzie powiedzą". Niestety coraz bardziej rujnuje to moje życie. Staram się na okrągło grać, pokazywać się jedynie z dobrej strony - pełnej radości, uśmiechu. A w środku kłębi się we mnie strach przed niepowodzeniem, jak zareagują inni, co powiedzą, czy polubią mnie czy nie. Bezsensowne pytania, każdego dnia. Problem pojawia się też dlatego, że niedługo mam wycieczkę klasową, na 4 dni jedziemy w góry. Klasę ogólnie mam w porządku, ale jesteśmy bardzo podzieleni na grupki. Ja trzymam się najbliżej z 8 dziewczynami + chłopcy. A na wycieczkach się przyjęło, że wszyscy siedzą w jednym pokoju. Nie przepadam za tą "elitą", gdzie najważniejsze są tylko imprezy, palenie papierosów i alkohol oraz promowanie się w całej szkole. Boję się ich reakcji, gdy będziemy siedzieli razem w pokoju, a ja nie będę chciała wziąć papierosa, czy czegoś innego. A najbardziej obawiam się sytuacji, że ktoś mi może powiedzieć "no ale z ciebie leszcz, wiedziałem że nie stać cię na coś takiego, jesteś żałosna". Widzę te sytuację. Zresztą jeden kolega z klasy można by powiedzieć, że troszkę się mnie uczepił i jakieś kąśliwe uwagi w moim kierunku wysyła. Jak mam sobie z nimi radzić? Nie chcę, by ludzie myśleli, że jest tak jak mówi on - władca całej szkoły. Nie będę się chyba tam czuła ze wszystkimi jednocześnie, boję się ich reakcji albo tego, że nic nie będę mówić. Może wydawać się to błahe, ale o niczym innym przez ostatnie 3 lata nie myślę. Mam dosyć. Nie potrafię cieszyć się tym, co mam, rodzina i przyjaciele wiedzą o moich problemach. Ja jednak chyba potrzebuję fachowej pomocy. Mam tyle obaw, że sama za nimi nie nadążam. Nie wiem jak reagować na to, co ludzie powiedzą w towarzystwie innych (niemiłego, choć się to nie zdarza raczej, ale i tak o tym myślę) by wyjść z klasą, z honorem, z zabawą i uśmiechem, a nie stać i gadać "przestań". Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
Powiem krótko - nie wiem co robić. Kocham swoją kobietę. Zaszła w ciążę i zostawiła mnie. Ciągnie się to już dwa tygodnie, nie chce ze mną rozmawiać, nie wiem czemu mówi, że mnie nie kocha, nie tęskni. Ja wyjechałem do Niemiec, ale ona wiedziała o tym od początku i nic nie miała przeciwko. Wiedziała, że jadę zarobić na remont mieszkania i samochód. Jest w 4 miesiącu ciąży, może to hormony, nie wiem co mam robić. Dać jej czas, nie odzywać się. Naprawdę nie biłem jej, nie zdradzałem, starałem się. Mówiła, że bardzo mnie kocha, a teraz nie chce ze mną rozmawiać. Co robić?
Właśnie kończę 1 klasę LO. Za dwa lata, po ukończeniu szkoły, planowałam wyjechać na studia. Marzyłam o germanistyce z anglistyką. I niestety, moja mama stwierdziła, że nie mogę, bo nas na to nie stać. Głównym powodem z pewnością jest wielki kredyt, który wzięła w zeszłym roku, żeby starsza siostra mogła sobie kupić i wyposażyć własne mieszkanie. Jestem cały czas przez to smutna i przygnębiona, gdyż moja siostra spokojnie mogła sobie wyjechać, skończyć studia i znaleźć dobrą pracę. A mnie już nie będzie dane nic z tych rzeczy. I że będę musiała zrezygnować ze swoich największych życiowych planów, na które tak długo i wytrwale oczekiwałam. Inni mówią, że stypendia mogą pomóc w takich sytuacjach, ale u mnie to też niestety niemożliwe, gdyż nigdy nie miałam średniej powyżej 3.6. Nie mam więc na nie szans. Mam lepsze oceny tylko z języków obcych. Tak jak siostra mówi, nie będę miała od nikogo pieniędzy, żeby wynająć pokój czy akademik, nie będę miała z czego tam żyć, więc nic z tego.
1 problem. Gdy uczę się na jakiś przedmiot nachodzą mnie myśli, że ja nie umiem, że zapomnę i muszę robić ściągi. Czasem nauczyciele mnie przyłapują. Co robić, żeby tak nie myśleć? 2 problem. Co robić, gdy ktoś powie mi komplement, a ja myślę, że to nieprawda. Myślę o sobie, że jestem brzydka, mam krzywe zęby itp. Mam o sobie niską samoocenę. Co robić? 3 problem. Szybko się denerwuję, złoszczę i obrażam. Nic nie mogę na to poradzić. 4 problem. Ukradłam ostatnio od siostry ciotecznej 10 zł, dopiero pierwszy raz mi się to zdarzyło. 5 problem. W piątej klasie są badania postawy, wzroku, ważenie i mierzenie. No i dostałam skierowanie do okulisty, a ja bardzo dobrze widzę. 6 problem. Nie mam chęci do życia, mam myśli samobójcze. Proszę o pomoc, jeśli pomoże mi pani z tymi problemami, później zwrócę się z innymi.
Jestem dorosłym mężczyzną, który się ożenił i ma dziecko. Jednak mama i tato kontrolują nas: ile zużywamy wody, gazu, prądu. Tato oskarża moją żonę, że jak zaszła w ciążę, to od razu poszła na chorobowe, mimo że pracowała w markecie i miała umowę na czas określony i nie przedłużyli jej tej umowy, więc teraz nigdzie nie pracuje. Co żona ma robić?
Mam 17 lat i mam taki problem, bo kiedyś byłam z jednym chłopakiem, z którym mi nie wyszło. No trudno, ale normalnie utrzymujemy kontakt itp. Od jakiegoś czasu spotykam się z takim Kubą. Przy nim po prostu czuję się cudownie, z nim mogę porozmawiać o wszystkim, przy nim czuję się bezpiecznie, wiem, że mogę mu o wszystkim powiedzieć itp. Zależy mi bardzo na nim. Powiedziałam mu o tym no i wszystko było ok., bo się spotkaliśmy, całowaliśmy itp. Powiedział, że on też bardzo by chciał być ze mną, ale nie może. Spytałam, dlaczego? On nie chciał powiedzieć na początku, lecz później odpowiedział, że nie może być ze mną dlatego, że jestem byłą dziewczyną jego kolegi, którego codziennie widuje. Że gdyby nie to, to bylibyśmy pewnie razem, no ale mnie przeprasza, bo nie może. Nie wiem już, co mam myśleć o tym, bo bardzo mi na nim zależy. Czuję coś do niego i od kilku dni jestem załamana i on to widzi i napisał, że lepiej będzie jak zerwiemy kontakt, a tego to już w ogóle chyba nie przeżyję. Bardzo proszę o radę, co mam dalej z tym zrobić.
Witam. Mam 14 lat. Od razu powiem, że wierzę w to, że osoby w moim wieku potrafią kochać. Tak samo było w moim przypadku: w 6 klasie zaprzyjaźniłam się z pewną osobą, najpierw byliśmy przyjaciółmi, potem byliśmy razem. Była to inna osoba niż wszyscy inni, mówiła mi, że będzie mnie kochać zawsze. Wierzyłam w to, wiedziałam, że to co mówi, to prawda. Jedak parę miesięcy później zaczęły się problemy, zdrady. I nagle wszystko się posypało, ta osoba ze mną zerwała. Jednak piszemy ze sobą, odzywamy się w szkole. Ja po prostu nie rozumiem, dlaczego tak się stało. Mieliśmy być razem do końca życia, mieliśmy wspólne plany. Nie mogę się z tym wszystkim pogodzić, nie rozumiem tylu rzeczy. Płaczę codziennie, jednak mam nadzieję, że jeszcze wszystko się zmieni, bo nigdy nie mam zamiaru kogoś kochać. Czy utrzymywanie kontaktów z tą osobą to dobry pomysł? Czy jest jeszcze jakaś nadzieja? Jak powinnam traktować taką osobę?
Kocham pewnego chłopaka, o którym ciągle myślę, nie potrafię bez niego wytrzymać kilku dni. KOCHAM GO BARDZO, a on mnie tylko po prostu lubi. Chciałabym spędzić z nim resztę życia. Nie wyobrażam sobie życia bez niego! Najbardziej przeraża mnie myśl, co będzie, jeśli nie będziemy razem? Każdy dzień bez niego wydaje mi się pusty. Nie chcę być z nikim innym, tylko właśnie z nim.
Mam 26 lat, jestem mamą 5-letniej Milenki i 2-letniego Maćka. Kiedy moja córka skończyła 2 lata, już wtedy miałam z nią problemy. Nie mogłam z nią wyjść na dwór, bo zawsze bardzo zanosiła się płaczem, kiedy nie chciałam iść z nią tam, gdzie ona chciała. Kiedy mijałam sąsiadów i stanęłam na drodze, żeby z nimi zamienić kilka słów- ciągnęła mnie za rękę i zanosiła się znowu płaczem. Nie biłam jej nigdy - wręcz przeciwnie - zawsze tłumaczyłam jej, że to nieładnie, że tak nie wolno itp. Teraz ma już 5 lat i dalej jest nerwowa. Mówi, że dzieci muszą słuchać rodziców, ale i rodzice też muszą słuchać dzieci. I jak ona coś chce, to ja jej mam na wszystko pozwalać. Jest uparta i już sobie z tym czasem nie radzę. Mój mąż jest wiecznie w delegacji za granicą, niestety taką ma pracę, a ja zostałam z dwójką dzieci sama. Jak mąż wraca do domu na kilka dni, to wszystko odbija się na mnie, bo wychodzi, że ja źle wychowuję dzieci. W dodatku spadło na mnie jeszcze inne zmartwienie, bo pod koniec tamtego roku dowiedziałam się, że moja mama jest chora na raka i ma przeżuty do kości i w inne części ciała. Mąż wspiera mnie, ale kiedy go nie ma całymi miesiącami w domu, to takie wspieranie na odległość nie bardzo pomaga. Proszę o pomoc.
Witam, mam 14 lat i jestem normalną, jednak przewrażliwioną dziewczyną. Mam natrętne myśli, i chociaż często sobie tłumaczę, staram się rozwiązać problemy na własną rękę, to zdarzają się chwile stresu i niepewności. Nie chcę wtedy zaniedbywać normalnych obowiązków, mojego chłopaka, ale jestem trochę apatyczna i zagubiona. Napisałam kiedyś do pani psycholog-seksuolog, która odpisała, abym się niczym nie przejmowała i przestała martwić, bo to co robiłam zdarza się u dzieci. Moje wątpliwości bowiem kierują się często w stronę seksualności: będąc dziewczynką masturbowałam się, miałam nawet kontakt z pornografią, który obecnie zakończyłam, gdyż uznałam, że robi wodę z mózgu. Mimo to zawsze byłam rozsądna, wrażliwa i spokojna. Mam kuzyna, z którym w dzieciństwie często się bawiłam. Któregoś razu doszło u nas do zachowań seksualnych. Miałam wtedy 8-9 lat a kuzyn 6-7. Czytałam, że takie zachowania zdarzają się u dzieci jak opisywała to psycholog M. Beisert. Inna pani psycholog uznała natomiast, że byłam molestowana (co jest absolutną nieprawdą) i wydała opinię o czymś zwyrodniałym, co mnie naprawdę zdołowało. Dotykaliśmy swoich miejsc intymnych (w ubraniu), co było dla nas nawet zabawne i ciekawe, w końcu ja położyłam się na nim i zaczęłam dotykać jego miejsca intymnego, masturbując się (ocierając o niego). Tak było, aż do wyładowania się. Oprócz głównie chęci osiągnięcia przyjemności, kierowała mną prawdopodobnie ciekawość. Zdziwiłam się jak chłopiec odpowiedział mi potem na pytanie, że chyba nie czuł tego tak, jak ja. Zdarzyło się to raz. Później pamiętam tylko zabawę w "pieski" i bieganie po pokoju pół nago. To jednak nie nie pokoi mnie tak jak poprzednie zdarzenie. To było dobrowolne, nie sądzę abym kiedykolwiek chciała wyrządzić krzywdę mojemu kuzynowi. Byliśmy zaprzyjaźnieni, i tworzyliśmy naprawdę zgraną parę i teraz jesteśmy dojrzali jak na swój wiek. Czasem pokazywałam mu też pornografię (w telewizji), do której muszę przyznać, był łatwy dostęp, ale tylko z ciekawości. Moje poczucie skrzywienia moralności zaczęło się, kiedy jego tata trochę nas ośmieszył mówiąc przy gościach o tym, że lubimy sobie "pooglądać figielki'. Wtedy bałam się, że wszystko co zrobiłam się wyda. Naprawdę chciałabym dać sobie radę, w końcu wszystko zrozumieć i nie wracać do przeszłości. Rozmawiałam o tym z moją mamą kiedyś, która słuchała tego co wydumałam sobie w głowie złego o tamtym zdarzeniu, ale tylko przywoływała mnie do porządku, mówiła abym dała spokój sobie samej i jej. Że ma wrażenie, że lubię się zadręczać. Nie wiem czy to nie jest prawda. Mam jednak wrażenie, że gdybym zrobiła coś złego to oddziaływałoby to teraz, a ja nie odczuwam żadnych problemów seksualnych. Mogę nawet stwierdzić, że prawie żadne pytanie mnie nie zaskoczy. Czy zrobiłam coś niemoralnego? Jak mam się uwolnić od natrętnych myśli raz na zawsze? Chciałabym usłyszeć pani zdanie. Ps. Myślałam o wizycie u psychologa-seksuologa, ale boję się, że niepotrzebnie będę robić problem i stresować się. Pozdrawiam

Na zdrowie psychiczne składa się samopoczucie psychologiczne, społeczne i emocjonalne danego człowieka. To jak się czujemy, ma wpływ na to, jak myślimy i jak działamy. Ma także zawiązek z tym, jak radzimy sobie ze stresem, jak dokonujemy wyborów oraz odnosimy się do innych ludzi. Zdrowie psychiczne jest ważne na każdym etapie życia człowieka.

Wiele czynników ma wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Należą do nich:

  • czynniki biologiczne, czyli geny i chemia mózgu,
  • historia rodzinna problemów ze zdrowiem psychicznym,
  • doświadczenia życiowe, np. trauma.

Problemy z tym aspektem zdrowia są powszechne. Choć często nadal stygmatyzowane i dyskryminowane. Jednak otrzymanie wsparcia i rozpoczęcia leczenia daje szanse na całkowite wyzdrowienie. Wiele schorzeń psychicznych można skutecznie leczyć, stosunkowo niskim kosztem.

Zdrowie psychiczne jest ważne dla każdego człowieka. Dzięki niemu możemy w pełni wykorzystać swój potencjał, lepiej radzić sobie z życiowymi trudnościami, wydajniej pracować i wnosić znaczący wkład do społeczności. Na zdrowie psychiczne ma wpływ wiele aspektów takich jak aktywność fizyczna, odpowiednia ilość snu, relacje z innymi osobami czy uzyskanie wsparcia, jeśli go potrzebujemy.

Mimo tego, jak ważne jest zdrowie psychiczne dla jednostki, ale także dla konkretnych społeczeństw, większość systemów opieki zdrowotnej na świecie zaniedbuje ten obszar zdrowia i nie zapewnia wystarczającej opieki oraz wsparcia potrzebującym. W rezultacie prowadzi to do tego, że miliony ludzi na całym świecie cierpi w milczeniu, co przekłada się na ich codzienne życie.