Psychologia

Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.

Po sześciu latach związku zdecydowałam się na definitywne tym razem zakończenie tej historii. Mam 30 lat. On Włoch. Obecnie mieszkam i pracuję we Włoszech na Kalabrii. Dwa lata temu zamieszkałam razem z jego matką z którą niestety nie znalazłam wspólnego języka. Po dziewięciu miesiącach współżycia podczas drobnej kłótni kazała mi się wynosić. W tej chwili wynajmuję mieszkanie. Od wyprowadzki minął dokładnie rok.Warunkiem bycia razem byłby mój powrót do niego na co ja nie chciałam się zgodzić. Oni mają inną mentalność itd. Czuję się bardzo samotna. Bardzo mi go brakuje. Nie mogę pozbierać myśli.Dziękuję za odpowiedź.
Mam 27 lat, dwóch braci. Młodszy ma 24 lata, starszy - 30. Od paru lat mam ogromny problem z młodszym, dorosłym już przecież bratem. On wciąż okłamuje wszystkich - rodzinę, znajomych - po prostu żyje w kłamstwie. Dwa lata temu zmarła nam Ukochana Mama. Od tego czasu jest coraz gorzej, mój brat nigdy nie miał dobrego kontaktu z ojcem, ale po śmierci Mamy Tata bardzo się zmienił, stara sie być 2 w 1. Mimo to, on wciąż kłamie, nie chodzi do szkoły - mówi że chodzi, wie że się to wyda, ale nic sobie z tego nie robi. Szkołę opłaca Tata z renty Mamy. Nie rozumiem, jak on tak może? Nie wiem już, co mam robić, przecież to dorosły facet. Obiecałam Mamie przed śmiercią, że będę się nim opiekować, ale nie wiem jak do niego podejść...
Witam, mam 30 lat i 2 lata temu przeszłam epizod psychotyczny, który - jak mówi pani psychiatra - jest szansa, że nigdy nie wróci. Choroba miała gwałtowny wybuch, epizod minął po ok. 2 miesiącach. Niestety, z chorobą tą wiązała się utrata pracy. Mam bardzo dobre relacje z moim partnerem, bardzo się kochamy, jednak od momentu pojawienia się choroby straciłam ochotę na seks (wcześniej byłam raczej temperamentna). Najpierw lekarz psychiatra i seksuolog wiązali to z wysokim poziomem prolaktyny. W tej chwili prolaktyna jest na właściwym poziomie, czuję się bardzo dobrze pod względem psychicznym, ale chyba mam blokadę psychologiczną (podczas choroby i na skutek przyjmowania neuroleptyków przytyłam 18 kg!), w tej chwili pozostało mi 6-8 do zrzucenia, a libido się nie pojawia... Staram się nie zaniedbywać, wychodzę do ludzi, do znajomych...Partner bardzo mnie wspiera. Jak znaleźć wyjście z tej sytuacji?
Syn czasami budzi sie w nocy i zaczyna sie gehenna. Wybudza sie przeważnie w pierwszej fazie snu (21-1 w nocy), cały się trzęsie, ma oczy otwarte, ale nie ma z nim kontaktu, wygląda na to, że nadal śpi, widzi różne rzeczy, które go przerażają, mamrocze coś niezrozumiale, bardzo płacze, wyrywa mi się z rąk, jest spocony i czasami posiusia się w majtki. To trwa od 3 do 5 minut, potem się uspokaja, nic nie pamięta i idzie spać, czasem atak się powtarza jeszcze raz tej samej nocy, ale raczej śpi już do rana. Alarmowaliśmy już lekarza rodzinnego, byliśmy u psychologa i nikt nie może nam pomóc. Dziecko jest alergikiem i przyjmuje na stałe singular - w ulotce jest napisane, że jednym ze skutków ubocznych rzadko występujących są koszmary senne, ale pulmonolog i rodzinny powiedzieli, że to na pewno nie od tego leku. Podobno to normalne zachowanie w tym wieku, ale ja nie wierzę, że tak musi być. Bardzo proszę o pomoc.
Jestem w związku od ponad 3 lat. Oboje mamy po 47 lat. Oboje jestśmy po przejściach. Moje małżeństwo, które trwało ponad 20 lat rozpadło się z powodu notorycznych kłamstw i liczne zdrad męża. Jestem na tym punkcie przewrażliwiona. Obecny mężczyzna wspanialy, troskliwy, ciepły, czuły... planujemy w marcu pobrać się. Póki co, mieszkamy w różnych oddalonych o 300 km miastach. Od samego początku spotykamy się w prawie każdy weekend, spędzamy wspólne urlopy. Przeprowadzam się do niego już od roku, ale ciągle "coś" uniemożliwia mi realizację tego planu! Poważna choroba i ciąża córki, potem jej rekonwalescencja i pomoc przy wnuczce. Pojawiło się też "ale" - mój partner zataił, że spotyka się z koleżanką z dawnych lat. Na razie były tylko dwa takie spotkania, ale za to jakie, do bardzo późnych godzin nocnych w naszym domu. On twierdzi, że to tylko przyjacielskie rozmowy. Kocha mnie i ze mną chce żyć do końca życia. Na mój zarzut, że nie powiedział mi, że ma zamiar spotkać się z dawną koleżanką odpowiedział, że bał się mojej reakcji. Nie potrafię podejśc do tego obiektywnie, bo bardzo chcę z nim być. Jednak bardzo boję się, aby nie zatruć życia sobie i jemu. Przecież i ja, i on mamy prawo spotykać się ze znajomymi. Czy faktycznie wyolbrzymiam? Na razie poprosiłam aby nie dzwonił do mnie, muszę nabrać dystansu do tej sytuacji.
Kiedy na kimś mi zależy - ogarnia mnie strach. Strach o to, że się ośmieszę, strach o to, że ktoś mnie nie będzie w swoim towarzystwie chciał, strach, że wykonując gest w czyimś kierunku jest o ten jeden gest za dużo. Właściwie to każdy kontakt napiętnowany jest lękiem i przeświadczeniem, że jestem gorsza. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.
Proszę mi podpowiedzieć, jak powinnam reagować na "histeryczne" (nie wiem, czy to poprawne sformułowanie) zachowanie mego 6-letniego syna. Jeśli coś go zdenerwuje albo nie jest po jego myśli, wtedy przyjmuje taką postawę: lekko się pochyla, ręce rozkłada na bok, palce kurczy w "szpony", mówi przez zęby - cały w tej złości jest bardzo napięty. Takie zachowanie powtarza się niekiedy kilka razy dziennie (w przedszkolu również). W domu staram się unikać sytuacji, które doprowadzają syna do takiego stanu, ale wydaje mi się, że unikanie nie jest wyjściem.
Czy dziecko może odziedziczyć np. po ojcu skłonność do jąkania i dysleksji, a właściwie dysortografii?
Jestem bardzo nieśmiała i zamknięta w sobie. Chciałabym się zmienić, stać się odważną, przebojową dziewczyną. W jaki sposób mogę przezwyciężyć nieśmiałość?
Raczej trudno udawać że wszystko jest ok. Rodzina mojego partnera, z którym jestem od trzech lat (mamy po jednym swoim i dwoje wspólnych dzieci) na pierwszy plan wysuwa jego żonę a nie jego - to tak, jakby jego żona była dla nich córką czy siostrą, a nie on synem czy bratem. Na spotkania rodzinne zapraszają nie nas, ale jego żonę. Rozumiem, że długo ją znają i nie dziwi mnie to, że utrzymują z nią kontakt, poza tym chcą mieć dobre relacje z ich dzieckiem, które z nią mieszka. Mama partnera zaprosiła nas na imieniny, ale dzień przed innymi - synem i córką z rodzinami i właśnie byłą synową. Wygląda na to, że mój partner jest mniej ważny od żony z którą był. Ja nie spotkałam się z czymś takim ani nie słyszałam, dlatego trudno mi to zrozumieć. Partner mój uważa, że powinnam się cieszyć z zaproszenia. On nie widzi problemu.
Od 15 lat jestem mężatką i w naszym małżeństwie jest coraz gorzej. Mąż zawsze mnie krytykuje. Przesiaduje przy komputerze całymi dniami, ale do mnie ma pretensje, że o niego nie dbam. Wypomina mi każdy grosz, nie mam prawa podjąć sama żadnej decyzji. Mamy 2 córki i dochodzę do w wniosku, że on ma nas za jakieś istoty gorszego gatunku. Nigdy nie uderzył mnie, ale jego słowa bolą bardziej niż uderzenie. Nie wiem, czy nie przesadzam, ale przecież małżeństwo to związek dwojga ludzi, a to oznacza, że nie muszę być tak jak on sobie życzy. Zastanawiam się, czy nie odejść od męża.
Witam. Mój chłopak ma 22 lata, dobrą pracę, która zajmuje mu niewiele czasu. Od momentu, kiedy wrociliśmy z weekendu nad morzem (nasza rocznica), wpadł w apatię i bardzo mnie to przeraża. Nie chce mu się wychodzić z domu, nie chce mu się jeść, zasłonić okna, gdy świeci słońce, rozmawiać... Siedzi tylko przed komputerem i nic nie robi, patrzy bezmyślnie w telewizor i powtarza, że nic mu się nie chce. Nie uśmiecha się, niczym go nie mogę zająć. Nie ma żadnej pasji. Boję się, że to się jakoś źle skończy. Co powinnam zrobić?