Zabiegi na włosy przy łysieniu androgenowym [Porada eksperta]

2016-03-15 12:18

Bardzo wypadają mi włosy i nie wiem, co robić. Byłam u dermatologa, który zrobił mezoterapię igłową skóry głowy i także nie pomogło. Wiem, że mam dużo hormonów męskich i dlatego jest taki skutek. Tabletki antykoncepcyjne pomogłyby przy wyrównaniu hormonów, ale nie chcę ich brać.

Porada lekarza medycyny estetycznej
Autor: Getty Images

Spis treści

  1. Metody regeneracji włosów i pobudzania ich do wzrostu

W przypadku łysienia androgenowego dochodzi do osłabienia cebulek i ich mniejszej aktywności, co objawia się w ten sposób, że więcej cebulek na głowie jest w fazie odpoczynku niż wzrostu i dodatkowo włosy stają się cieńsze. Tak więc włosów jest coraz mniej, ale na szczęście są cebulki. W teorii więc androgenowe wypadanie włosów jest procesem odwracalnym, bo można pobudzić włosy do wzrostu.

Metody regeneracji włosów i pobudzania ich do wzrostu

Istnieją cztery mechanizmy ich regeneracji: stosowanie preparatów miejscowych, zażywanie leków doustnych, podawanie w skórę osocza bogatopłytkowego lub koktajli witaminowych w zabiegu mezoterapii oraz laseroterapia.

O żadnym z nich nie można powiedzieć, że jest najlepszy, dlatego warto korzystać z nich w ramach terapii skojarzonych. Ja najczęściej wykorzystuję dwie z powyższych metod. Unikam leków, które co prawda przynoszą efekty, ale obciążają organizm - niestety trzeba jest stosować przewlekle, bo po zaprzestaniu problem powraca.

Swoim pacjentom zwykle zalecam mezoterapię, ale nie koktajlami witaminowymi, a osoczem bogatopłytkowym. Jeśli chodzi o koktajle witaminowe, pacjenci zgłaszają poprawę po zabiegach, mimo iż żadne badania naukowe nie potwierdzają, że metoda polegająca na miejscowym podawaniu witamin w skórę jest efektywna (a jeśli już, to efekt jest krótkotrwały, kilkudniowy). Pozytywne rezultaty są zatem wynikiem nakłuwania skóry. Pod wpływem mikrourazu aktywowane są bowiem procesy regeneracyjne, poprawia się ukrwienie i odżywienie skóry. Można ten proces porównać do wybudzania cebulek z letargu.

Metodą mezoterapii można w skórę głowy wprowadzić osocze bogatopłytkowe. Osocze pozyskuje się z własnej krwi. Najpierw pobiera się pacjentowi krew, potem ją odwirowuje i skoncentrowany preparat, bogaty w płytki krwi i zawarte w nich czynniki wzrostu, podaje w skórę głowy. Nadal mamy efekt nakłucia, a dodatkowo wprowadzamy w skórę składniki zawarte w osoczu, które silnie stymulują naturalne mechanizmy regeneracji. Zmuszamy komórki do autentycznej pracy, gdyż pobudzane są komórki macierzyste w obrębie cebulki włosowej. Cebulka odżywa i włos zaczyna rosnąć. Bolesność zabiegu jest taka sama jak w standardowej mezoterapii i zabieg jest droższy. Osocze bogatopłytkowe podaje się w serii. Na początku raz w miesiącu. Potem, gdy włosy odrosną, raz na trzy miesiące.

Drugą metodą, którą równie często wykorzystuję w leczeniu wypadania włosów, to biostymulujące działanie laserów (mówimy o LLLT, czyli low level laser therapy, laseroterapii małej mocy). W tych zabiegach światło lasera ma bardzo małą moc w porównaniu np. z laserami liftingującymi czy do zamykania naczynek. Te ostatnie są ponad dwieście razy mocniejsze. Obrazowo mówiąc: przy laserach do depilacji jest działanie dużą energią (np. 40-60 watów) w krótkim czasie (liczonym w ułamkach sekundy), a w laserach biostymulacyjnych jest mała moc (0,2 wata), a długi czas naświetlania. Mechanizm biostymulacji polega na zmianie metabolizmu komórek cebulek, za czym idzie stymulacja do ponownego wzrostu włosa. Zabieg jest bezbolesny, bezpieczny, nie ma powikłań. Minusem jest konieczność codziennego stosowania urządzenia w okresie terapii. Optymalne byłoby je kupić lub pożyczyć (w moim gabinecie od września będzie taka możliwość). W laserze wykorzystuje się światło czerwone lub podczerwone, bo ono głęboko wnika i wywołuje pozytywny wpływ na tkanki. Na rynku pojawiło się trochę urządzeń, które wykorzystują takie światło, np. grzebienie i szczotki, które podczas czesania naświetlają skórę. Moim zdaniem nie ma to działania terapeutycznego. W terapii laserowej wykorzystuje się hełm z diodami, zakładany na głowę i działający na całą powierzchnię. Ma on też funkcję wibracji – dzięki takiemu masażowi poprawia się ukrwienie. Szczotka i grzebień mają małą powierzchnię, diod jest tylko kilka i o mniejszej mocy. Żeby zatem zbliżyć się do efektu podobnego do tego uzyskanego laserem należałoby… czesać się kilka godzin dziennie.

Według mnie najlepsza jest terapia skojarzona. Korzystne jest łączenie osocza bogatopłytkowego i lasera, bo wykorzystują one odmienne mechanizmy: osocze pobudza komórki macierzyste cebulki włosowej, a laser stymuluje jej pracę. U moich pacjentów, w zależności od tego, z jakim problemem przychodzą i jakie są jego przyczyny, a także oczekiwania pacjenta, ustalam różne strategie leczenia wykorzystujące wymienione wyżej metody.

Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.

Marek Wasiluk

Specjalista w dziedzinie laseroterapii.

Współwłaściciel warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium

Al. Komisji Edukacji Narodowej 47 lokal 13

02-777 Warszawa

www.triclinium.pl

Inne porady tego eksperta