Szpital to nie przechowalnia. Problem z opieką nad seniorami

2014-02-27 11:02

Nie wszyscy wytrzymują wielomiesięczną opiekę nad starszymi rodzicami i dziadkami. Święta, sylwester, wakacje to czas, kiedy szpitale zapełniają się staruszkami. Nie dlatego, że ich stan zdrowia nagle się pogorszył. Niektóre rodziny w ten "prosty" sposób rozwiązują problem opieki nad starymi rodzicami.

ital to nie przechowalnia. Problem z opieką nad seniorami
Autor: Photos.com

Coraz więcej osób wyjeżdża na święta, bo chce odpocząć od codzienności. Nie ma w tym nic złego, ale tylko wtedy, gdy ten wyjazd nikogo nie krzywdzi. Lecz co zrobić, gdy w domu zostaje dziadek czy babcia, którzy wymagają stałej codziennej opieki? Ci, których na to stać, wynajmują prywatną firmę specjalizującą się w całodobowej opiece nad seniorami. Niektórzy zaś „podrzucają” staruszka do... szpitala.

Niektórzy przestają podawać leki seniorom

– Świąteczna babcia, świąteczny dziadek. Tak mówimy o pacjentach, do których rodzina wzywa karetkę tuż przed świętami i usiłuje przekonać ratowników, że stan zdrowia seniora nagle się pogorszył – mówi Grzegorz Borstern, lekarz, od ponad 30 lat pełniący dyżury w pogotowiu. – Gdy po zbadaniu chorego tłumaczę, że nic złego się nie dzieje, często słyszę szczere do bólu słowa: „Niech pan zabierze go do szpitala, bo ja wyjeżdżam”. Bywają i gorsze praktyki: rodzina wcześniej odstawia lekarstwa, np. kardiologiczne, ogranicza podawanie płynów, aby mieć „podkładkę”, że stan zdrowia staruszka rzeczywiście się pogorszył. Nikogo za rękę nie łapiemy, ale do takich wniosków można dojść po zrobieniu podstawowych badań. Wtedy okazuje się, że po podaniu rutynowych w danym schorzeniu leków stan pacjenta szybko się poprawia.

miesięcznik "Zdrowie"

Problem oddawania seniorów do szpitala przed świętami

– Problem oddawania seniorów do szpitala przed świętami czy wakacjami istnieje, ale w znacznie mniejszej skali niż kilka lat temu – uważa dr n. med. Grzegorz Michalak, dyrektor do spraw lecznictwa w warszawskim Szpitalu Bielańskim. – W naszym szpitalu nie przyjmuje się pacjentów ze względów socjalnych. Zostają ci, którzy wymagają opieki medycznej. Prawdą jest jednak, że w obecnym systemie organizacyjnym szpitali największy problem z takimi sytuacjami mają szpitalne oddziały ratunkowe, które stworzono do zupełnie innych zadań. To na SOR trafiają tacy pacjenci, każdego z nich trzeba zbadać, wykonać jakieś analizy.

Oddajemy rodziców do szpitala, bo brak nam empatii

Problem nie wynika tylko z bezduszności i egoizmu. Niektórzy powiedzą, że starzy ludzie mają, czego chcieli, bo wychowali swoje dzieci tak, jakby były pępkiem świata. Nie nauczyli ich empatii. Dyrektor jednego z warszawskich szpitali, który chce zachować anonimowość, często rozmawia z dorosłymi dziećmi, które chcą na święta oddać ojca czy matkę do szpitala. – Zwykle słyszę, że ciężko pracują i w święta chcą wyjechać, odpocząć. Co znamienne, zwykle dotyczy to osób dobrze sytuowanych, zajmujących eksponowane stanowiska. Są oni tak zachłyśnięci sobą, że na starych rodziców nie starcza miejsca. Nie spotkałem się z takim problemem w rodzinach skromnie sytuowanych. A jeśli ich seniorzy muszą święta spędzić w szpitalu, dzieci, wnuki siedzą przy ich łóżku od rana do nocy. Wyjątek stanowią środowiska patologiczne.

W jakich instytucjach szukać pomocy w opiece nad seniorami?

W okresie przedświątecznym i przed długimi weekendami pogotowie stale przywozi starych i schorowanych ludzi do szpitala im. Witolda Orłowskiego w Warszawie. – Osoby te często są odwodnione, niedożywione, czasem wymagają wsparcia farmakologicznego – mówi Aleksandra Słabik-Ledóchowska, dyrektor do spraw lecznictwa. – Ale najgorsze jest to, że gdy senior wróci do formy i nie potrzebuje już naszej pomocy, jego bliscy zwlekają z zabraniem go do domu. Szpital ponosi koszty. Rozumiem, że rodzina chce oderwać się od trudnej rzeczywistości. Ale to nie usprawiedliwia podrzucania niesamodzielnych rodziców do szpitala. Tylko czy jest jakieś inne wyjście? Co zrobić z członkiem rodziny, który wymaga całodobowej opieki, a my musimy wyjechać? W Polsce nie ma państwowych domów opieki, które przyjmują pensjonariuszy na 1–2 tygodnie. Są placówki prywatne, ale tam za dobę trzeba zapłacić kilkaset złotych. Bez daleko idącej reformy systemu opieki nad osobami niedołężnymi szpitale jeszcze długo będą pełniły funkcje przechowalni dla staruszków.