Hipnoza u dentysty

2011-10-13 11:46

Czy to możliwe, aby wizyta u dentysty była przyjemnością, a dźwięk wiertła brzmiał kojąco? Dentyści na Zachodzie przekonują, iż w ich gabinetach hasło „borowanie” przestaje być synonimem bólu - coraz częściej bowiem stosują najnowszą metodę leczenia zębów - hipnozę.

Hipnoza u dentysty
Autor: thinkstockphotos.com

U progu XXI wieku, dzięki osiągnięciom współczesnej stomatologii, większość zabiegów przeprowadzana jest bezboleśnie, a wizyta u dentysty przestaje wiązać się ze stresem. Jeszcze w 1996 r. Amerykańskie Towarzystwo ds. Badań Lęku i Fobii przed Dentystą udowadniało, iż ponad 60 proc. badanych odczuwa niepokój, a nawet strach przed stomatologiem. Dentyści, aby uspokoić zestresowanych pacjentów już wcześniej stosowali np. gaz rozweselający, który odwracał uwagę od źle kojarzącego się otoczenia i zdecydowanie poprawiał nastrój. Gaz wywołuje bowiem płytkie znieczulenie i zastępuje bolesne znieczulenie miejscowe. Równie skuteczne w walce z bólem zęba jest stosowanie w gabinetach stomatologicznych rzeczywistości wirtualnej - pacjent przy pomocy specjalnych okularów przenosi się w świat gier lub filmów i zapomina o strachu. Niestety, nie każdy dentysta może pozwolić sobie na to, dość kosztowne, dodatkowe wyposażenie gabinetu. Dzisiaj dentyści coraz częściej stawiają więc na hipnozę.
W Niemczech metoda ta już niedługo może okazać jedynym sposobem na zapełnienie poczekalni gabinetów dentystycznych. Tamtejsi lekarze przekonali się bowiem, że nie wystarczy zajmować się wyłącznie zębami pacjenta, ale dodatkowo jego stanem psychicznym. Zamiast tradycyjnej, „końskiej” dawki znieczulenia proponują lekką hipnozę, która podczas zabiegu wywołuje u pacjenta stan pełnego zrelaksowania. - Najważniejsze podczas tej metody jest wzajemne zaufanie między hipnotyzerem a osobą siedzącą w fotelu. Podczas rozmowy wstępnej upewniam się czy pacjent jest skłonny poddać się hipnozie, po czym powoli skierowuję jego wzrok na strumień światła z maleńkiej latarki. Kiedy hipnotyzowana osoba mimowolnie zamyka oczy, każę jej przypomnieć sobie najmilsze wydarzenie w życiu i nazwać je trzema wyrazami - hasłami. Pacjentki najczęściej wspominają pierwszy kontakt z dzieckiem, kiedy krótko po porodzie przytulają je do piersi, dzień ślubu lub pierwszą miłość.

Odgłosy przyrody zagłuszaja hałas wiertła

Kiedy swoimi myślami „wślizgują” się w te chwile, zakładam im słuchawki od walkmana i dodatkowo uspokajam np. dźwiękami natury - szumem lasu, górskich wodospadów lub dźwiękami, które wydają wieloryby i delfiny. Dopiero wtedy przystępuję do zabiegu - wyjaśnia dr Erwin Printz, niemiecki lekarz-stomatolog. Jego zdaniem mimo iż pacjent słyszy charakterystyczny zgrzyt wiertła, jego podświadomość każe go mieszać z muzyką i obrazem, dzięki czemu borowanie nie wywołuje stanu lękowego. Nie bez znaczenia jest tu właśnie dobór muzyki - niektóre melodie pozwalają pacjentom niemal całkowicie opanować lęk i doprowadzić do odczuwania wrażeń pozytywnych. Muzyka powinna mieć charakter relaksacyjny: charakteryzować się łagodną linią melodyczną, słabo zaznaczonym rytmem i delikatnym brzmieniem. Doskonała jest m.in. „Sonata księżycowa” Ludwiga van Beethovena, „Siciliana” Johanna Sebastiana Bacha czy przebój Stinga „Shape of my heart”. Popularna jest również seria Dana Gibsona „Solitudes”, który na ponad 30 płytach zgromadził dźwięki natury (krzyk orła, lot dzikich gęsi, śpiew łabędzi, mruczenie lwa czy szum liści), których tło stanowią najbardziej znane przeboje muzyki klasycznej.

Borowanie podczas transu

Podczas zabiegów przeprowadzanych metodą hipnozy, pacjent znajduje się w stanie transu, a wtedy jego subiektywne odczuwanie bólu zostaje zredukowane. Osobę hipnotyzowaną wycisza się i izoluje od bodźców pochodzących z otoczenia. Spojrzenia w oczy pacjenta, kojąca muzyka czy monotonne wypowiadanie pewnych słów blokują oddziaływanie układu siatkowego na korę mózgową. Mózg otwiera się na sugestie, spowalnia się przemiana materii oraz oddech, zmniejsza się ciśnienie krwi, a mięśnie rozluźniają. - No i co najważniejsze - nie skacze adrenalina - dodaje dr Printz. W jamie ustnej krwawienie jest dużo słabsze, niż podczas normalnego znieczulenia, a niewielkie ranki o wiele szybciej się goją. Zdaniem dentystów około 90 proc. pacjentów można wprowadzić w stan hipnozy, z wyjątkiem osób niedorozwiniętych oraz małych dzieci, bowiem nie potrafią oni skoncentrować się na głosie hipnotyzera i nie rozumieją co tak naprawdę chce zrobić lekarz. Najbardziej podatne natomiast okazują się kobiety, jako osoby pełne fantazji i posiadające dobre zdolności koncentracyjne. Metody tej nie powinno się z kolei polecać tym, którym hipnoza kojarzy się z ubezwłasnowolnieniem oraz ludziom, dla których zastrzyk znieczulający staje się niemalże rytuałem, bez którego tracą poczucie bezpieczeństwa.

Stosowaniem hipnozy w gabinetach stomatologicznych zajmuje się już około tysiąca niemieckich lekarzy. Godziny spędzone na fotelu bez bólu i strachu są jednak niestety dość kosztowne. Cena zabiegu może dojść nawet do 400 Euro. Kosztów bezstresowego i bezbólowego leczenia zębów nie pokrywa bowiem ubezpieczenie zdrowotne.