Absurdy leczenia szpitalnego

2016-01-15 12:28

Według opinii ekspertów rynku ochrony zdrowia odsetek niepotrzebnych hospitalizacji może sięgać w Polsce nawet 25 procent. Dlaczego? Bo im więcej pacjentów, tym więcej pieniędzy dla szpitala? Świat rozwija leczenie ambulatoryjne, my – znacznie droższe leczenie szpitalne.

Absurdy leczenia szpitalnego
Autor: thinkstockphotos.com Absurdy leczenia szpitalnego

Z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) wynika, że w Polsce w latach 2000-2012 liczba hospitalizacji w stosunku do liczby mieszkańców wzrosła o ponad 20%, chociaż w tym samym czasie w Europie spadła średnio o kilka procent.

A przecież nie dotknęła nas żadna epidemia i na tle innych narodów europejskich jesteśmy społeczeństwem stosunkowo młodym. Rozmawiamy o tym z Markiem Balickim, dyrektorem Wolskiego Centrum Zdrowia Psychicznego.

  • Czy faktycznie co czwarta hospitalizacja jest zbędna?

Dr Marek Balicki: Pracownicy NFZ twierdzą, że 20% hospitalizacji w naszym kraju to nieuzasadnione pobyty, ale myślę, że to mogą być niedoszacowane dane. Prawdopodobnie takich przypadków jest więcej. Stoi to w sprzeczności z trendami w systemach opieki zdrowotnej. Na całym świecie dąży się do zmiany modelu szpitala.

Zgodnie z nowymi koncepcjami powinniśmy do niego trafić, gdy wymagamy intensywnej opieki medycznej, jakiegoś szczególnego nadzoru, a nie wtedy, gdy możemy samodzielnie lub z pomocą bliskich funkcjonować w domu.

Obecnie nie potrzeba nocować w szpitalu, aby mieć wykonany rezonans magnetyczny, tomografię komputerową czy pobrany wycinek skóry. Możliwości diagnostyczne są dziś doskonałe. Nawet badania wymagające znieczulenia czy radioterapię można robić w ambulatorium.

  • U nas często, by usunąć brodawkę czy oznaczyć poziom wirusa we krwi, trzeba spędzić w szpitalu kilka dni...

M.B.: Rzeczywiście zbyt często korzystamy ze szpitali, chociaż na tle innych narodów europejskich jesteśmy młodszym społeczeństwem. Dopiero zaczynamy się starzeć, a jednak liczba przyjęć do szpitali stale rośnie. To niepokojące zjawisko. Uważam, że przyczyną tego jest sposób finansowania i organizacja opieki medycznej w naszym kraju. Szpitale otrzymują pieniądze za każdego pacjenta, a więc, siłą rzeczy, starają się mieć ich jak najwięcej. Więcej pacjentów, więcej pieniędzy.

  • Jednak trudno się pogodzić z tym, że sprawnego i samodzielnego człowieka kładzie się do szpitala, by zrobić mu badania.

M.B.: Jeżeli lekarz rodzinny uważa, że jego pacjent wymaga przeprowadzenia badania diagnostycznych, nie zawsze może je zlecić. Po pierwsze: lekarze opieki podstawowej nie mają uprawnień do zlecania wszystkich badań.

Po drugie: w lecznictwie ambulatoryjnym są limity. Pracownie diagnostyczne niechętnie je przekraczają, bo nie mają pewności, czy dostaną za nie pieniądze. Łatwiej więc wystawić skierowanie do szpitala. Polscy pacjenci znacznie częściej niż np. Holendrzy trafiają do szpitala czy do gabinetu lekarskiego, ale nie przekłada się to na ich zdrowie.

W raporcie Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia za 2014 r. (w raporcie ocenia się czas oczekiwania na wizytę, jakość usług, dostępność do specjalistów, przepisy prawne) zajmujemy 32. miejsce, a Holandia pierwsze.

Inaczej mówiąc, większa liczba wizyt czy hospitalizacji w Polsce nie przekłada się na lepszy stan zdrowia pacjentów ani na wyższą jakość usług medycznych.

Lekarze zamiast leczyć siedzą w dokumentach. Na badanie mają 4 minuty

  • A pobyt w szpitalu jest dla pacjenta nie tylko przeżyciem stresującym, ale także nieco ryzykownym.

M.B.: Dla nikogo nie jest to przyjemne, ale największe zagrożenia dotyczą seniorów. Mało kto wie, że osoby w podeszłym wieku po pobycie w szpitalu tracą w różnym stopniu sprawności życia codziennego. Tracą zdolność samoobsługi – nie potrafią się ubrać, wykąpać, przygotować jedzenia. Poza tym, będąc w szpitalu jesteśmy narażeni na dodatkowe infekcje.

  • Ile kosztuje dzień pobytu w szpitalu?

M.B.: Przeciętnie kilkaset złotych. W oddziałach wysoko specjalistycznych nawet dużo więcej. Średnio przyjmuje się, że dzień pobytu pacjenta w oddziale, czyli usługa hotelowa, żywienie, badania, to 300-500 zł. Ale i tu są paradoksy. Za pobyt w oddziale psychiatrycznym szpital dostaje 180 zł, faktyczne koszty to 250-300 zł.

  • To kto pokrywa tę różnicę?

M.B.: Dzielą się z nami inne oddziały, które mają lepiej wycenione koszty, np. kardiologia.

  • Wydaje się, że bez zmian zasad finansowania ochrony zdrowia nadal będziemy diagnozowani w szpitalach, ale jakość opieki się nie poprawi.

M.B.: Zmiany są konieczne. Moim zdaniem, należy wzmocnić opiekę podstawową. Zacząć trzeba od wykształcenia większej liczby lekarzy, którzy będą pracowali tam, gdzie pacjent trafia w pierwszej kolejności, czyli w przychodniach.

Kolejny krok to dać lekarzom większe możliwości diagnostyczne. Trzeba też określić maksymalną liczbę pacjentów, których może mieć pod opieką jeden lekarz, bo jeśli ma 2,5 tys. osób, to nie jest w stanie porządnie się nimi zajmować.

Lekarze są przemęczeni, obciążeni nadmierną biurokracją i kiedy do gabinetu wchodzi 30. pacjent w ciągu dnia, proszę wierzyć, łatwiej wystawić skierowanie do szpitala niż zajmować się diagnozowaniem. Wiele uwagi trzeba poświęcić podwyższeniu jakości usług, stworzyć sieć współpracujących z sobą placówek medycznych, np. przychodni i oddziałów internistycznych.

Wtedy możliwe będzie nawiązanie relacji między lekarzami opiekującymi się chorym, bo karta informacyjna nie jest dobrym źródłem wiedzy o pacjencie.

Są dowody na to, że solidne połączenie opieki ambpatoryjnej z opieką szpitalną przynosi konkretne korzyści. Przede wszystkim spada liczba niepotrzebnych hospitalizacji, co można przeliczyć na konkretne pieniądze, i poprawia się jakość opieki nad chorymi. A o to przecież chodzi.

Warto wiedzieć

Pobyt w szpitalu sprzyja utracie samodzielności pacjenta

W naszym kraju co trzeci hospitalizowany to osoba po 65. roku życia. Ale diagnozowanie tej grupy w szpitalach przynosi więcej strat niż korzyści. Nawet 5-7-dniowy pobyt w szpitalu może zakończyć się osłabieniem funkcji poznawczych i spadkiem wydolności fizycznej. Wykres przedstawia procent osób, które w chwili przyjęcia do szpitala były samodzielne, a przy wypisie wymagały pomocy w podstawowych czynnościach.

Ważne

Za pacjentem idą pieniądze

Niektóre procedury są zbyt nisko wycenione przez NFZ, ale mimo to szpitalom opłaca się przyjmować pacjentów. Lepiej przyjąć i mieć jakieś pieniądze, niż nie przyjmować i nie mieć nic. I to się nie zmieni, jeśli nie zmieni się system.

Jeśli NFZ płaci za pacjenta, to szpital jest zainteresowany wykonaniem u niego wielu badań, bo może uzyskać wyższą stawkę, dzięki czemu może, upraszczając problem, popłacić swoje rachunki. Można sobie wyobrazić sytuację, że pacjent jest wprost namawiany do robienia badań w szpitalu pod pretekstem wykonania szybkiej usługi i pod lepszą opieką. Ale dyrekcje szpitali i lekarze w ogóle nie powinni się zajmować takimi przeliczeniami.

System rozliczania się płatnika ze szpitalami popycha niektórych do szukania karkołomnych rozwiązań. W jednym ze swoich artykułów prof. Tomasz Trojanowski, doskonały neurochirurg, powiedział, że w ostatnich latach wzrosła liczba wykonań niektórych zabiegów, chociaż nie znajduje to epidemiologicznego uzasadnienia. Koronarografie, wszczepienie stentów – tylko Niemcy robią więcej takich zabiegów niż my.

miesięcznik "Zdrowie"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki