Problem z nastolatkiem [Porada eksperta]

2013-04-07 22:06

Napewno nie jestem odosobniona ze swoim problemem, ale dla mnie jest on w tej chwili nie do rozwiązania, dlatego bardzo proszę o pomoc. Moj 17 letni syn (uczeń II klasy liceum) jest "późnym dzieckiem" - urodziałam go mając 39 lat. W przedszkolu i szkole podstawowej był chory na sukcesy, które zresztą przychodziły mu bez trudu. Nauka przychodziła mu bez najmniejszego wysiłku, czerwone paski na świadectwach były czymś naturalnym i oczywistym. Pierwsze objawy kryzysu pojawiły sie w gimnazjum: problemy z nauczycielami, zatrważające wyniki w nauce, drobne wprawdzie, ale już kolizje z prawem. Z uwagi na specyficzną sytuację domową (mąż alkoholik nie pracujący od lat) wszelkie niepowodzenia składałam na karb tej sytuacji, jednocześnie starając się poświęcać synowi więcej czasu i jak najwięcej rozmawiać. Wierzyłam, że tą drogą uda mi się nauczyć go, jak odróżnić dobro od zła. Syn owszem, wysłuchiwał moich jak je określam wykładów, a potem dalej brnął w ślepe zaułki. Gimnazjum skończył z wynikem b. dobrym i zdecydował się na naukę w liceum. Nie byłam zachwycona wyborem, ale starałam się dać umożliwośc wyboru. Jak wspomniała wcześniej jest aktualnie w II klasie na etapie kończenia I semestru. Od początku nauki w liceum pojawiły się problemy z nauką. Syn nie uczy się absolutnie. Pierwszą klasę zaliczył zdając (błyskoltliwie zresztą) poprawkę, a obecnie zagrożony jest z 4 przedmiotów. Jestem załamana. Syn wagaruje, kłamie, jest głuchy na moje uwagi. Najchętniej przebywa poza domem, czasami nie wracając przez całą noc. Próbowałam namówić go na zmianę szkoły (być może wymagania przerosły jego możliwośći), ale nie chce słyszeć twierdząc że jest mu tam dobrze. Nie wiem co dalej. Mam wrażenie, że jest to już wędrówka po równi pochyłej. Owszem czasami groziłam, że w końcu spakuję jego rzeczy i wystawię przed drzwi, ale przecież jest oczywistym, że tego nie zrobię. Zdana jestem na własne siły, bo na pomoc męża w tej materii nie mogę liczyć. Co mam robić jak uratować syna?

Porada pedagoga
Autor: Getty Images

Marto! Przyjmij ode mnie wyrazy szacunku, gdyż jesteś dobrą i mądrą matką. Nie potępiasz dziecka, tylko nadal je kochasz i pragniesz je ratować. Masz wiele obserwacji i przemyśleń, które umiesz przekazać. Dlatego sadzę, że Twoje dziecko ma większe szanse na zawrócenie ze złej drogi, niż wielu jego rówieśników. Niestety nie da się tu pomóc korespondencyjnie. Szukaj sojuszników wśród osób, które syn zna i lubi, są dla niego autorytetem, potrafią na niego wpłynąć, zaimponować mu, wciągnąć w jakąś pożyteczna pasję. Może jest to jego kolega albo nauczyciel, wujek, ksiądz czy sąsiad. Nowe zachowania i zainteresowania Twojego dziecka wiążą się z wiekiem. Zaczęły się kilka lat temu. Wiek dorastania ma swoje prawa. Jednakże niewskazana jest całkowita utrata kontroli nad nastolatkiem. Ty ją tracisz, a wiesz, że źle się dzieje. Ktoś musi Ci pomóc dogadać się z synem, dowiedzieć się dokąd chodzi i czym się zajmuje, jakie ma dalsze plany itd. Piszesz o drobnych kolizjach z prawem. Ktoś musi mu uprzytomnić, że siedmnastolatek ponosi taką samą odpowiedzialność karną, jak dorosły. Zapytać, czy planuje dalsze życie w więzieniu. Ktoś musi mu pomóc w spożytkowaniu zdolności i talentów, znalezieniu rozwijających zajęć i towarzystwa. Jeśli tracisz kontakt z młodzieńcem, proś o pomoc innych. Spróbuj dotrzeć do sił fachowych w pobliżu miejsca zamieszkania. Możesz porozmawiać o problemach z synem z pedagogiem szkolnym. Jeśli to osoba kwalifikowana, powinna „dogadać się” z uczniem i otoczyć go dyskretną opieką. Jeżeli nie masz zaufania do szkoły, albo nie chcesz, by znano tam wszystkie Twoje problemy, pójdź po pomoc do Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej. Jeżeli syn odmówi współpracy z kimkolwiek, pozostaje jeszcze ostateczne rozwiązanie - kurator sądowy. Możesz zwrócić się do Sądu Rodzinnego o przydzielenie synowi opieki kuratorskiej. Nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań. Wiem jednak, że zdarzają się nastolatki, którym kontakty z kuratorami bardzo pomagają. Pomyśl jeszcze nad tym wszystkim. Może syn chciałby zmienić środowisko i pójść np. do szkoły z internatem w innej miejscowości. Nie musiałby wówczas wymykać się z domu, a miałby poczucie większej samodzielności i dorosłości. W Twojej sytuacji każde nowe rozwiązanie warto rozważyć. Życzę siły i cierpliwości w walce o własne dziecko. Pozdrawiam. B.

Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.

NOWY NUMER

POBIERZ PORADNIK! Darmowy poradnik, z którego dowiesz się, jak zmienia się ciało kobiety w ciąży, jak rozwija się płód, kiedy wykonać ważne badania, jak przygotować się do porodu. Pobieram >

Pobieram
poradnik ciaza