Stan Borys: wciąż gonię za słońcem

2011-01-07 9:26

Jogin o duszy wojownika, zafascynowany kulturą Wschodu, zgłębiał tajniki sztuk walki i... seksu tantrycznego. Dzięki tym doświadczeniom wie, jaka drzemie w nim siła.

Stan Borys: wciąż gonię za słońcem
Autor: Getty Images Stan Borys: wciąż gonię za słońcem

- W młodości interesowała mnie mitologia, siła i wygląd Herkulesa – a to wpłynęło na moje podejście do zdrowia - mówi Stan Borys. Aby jednak mądrze żyć, trzeba wiedzy. Uczyłem się więc wielu rzeczy: od kulturystów (z epoki, w której wszystko było naturalne) i mistrzów chińskich czy japońskich; od wschodnich sztuk walki, przez ciężarki, aż po jogę i tenis, które uprawiam do dziś. Dzięki tym spotkaniom nabierałem szacunku do partnerów w walce, do siebie i do swojego ciała. Robiłem także wiele eksperymentów, aby odsunąć od siebie choroby. Każdego kiedyś zaboli głowa czy zaskrzypi w krzyżu – ja jednak starałem się zaprzyjaźnić z bólem i nie robić z tego powodu wielkiego hałasu. Omijałem też szpitale i ludzi, którzy, opowiadając o swoim bólu, mogliby przenieść go na mnie. Dziś znam zasady dietetyki i zdrowego sposobu żywienia. Ale poddaję się czasem fantazji. Toteż nie jestem abstynentem: nie lubię ciężkich alkoholi, ale nie rezygnuję ze smakowitego wina.

Stan Borys: wielka siła umysłu

Dzięki mistrzom odkryłem medytację – wielką siłę umysłu. Ale nie chcę nauczać, wolę być wiecznym studentem. W końcu „Ten, który dużo mówi, nie wie. Ten, który milczy, może wiedzieć więcej”. Joga to światło duszy, balans między nią a ciałem – aby w nią wejść, trzeba wyjść z ciemności. Wiąże się to z rytuałem, który powinno się uprawiać codziennie – tak jak mycie zębów i modlitwę. Medytacja jest zresztą formą modlitwy: powtarzanie mantry, czyli słów, które wprowadzają w trans, pomaga zapomnieć o świecie zła, ciemności, huczącej cywilizacji i paplaninie politycznej. Niestety, ludziom trudno się od tego wyzwolić, dlatego popadają w depresję, a stresy zaciskają im serce i gardło. Nie potrafią się zatrzymać – tak, jak w mojej piosence: „Nie zginiesz w tłumie, póki jeszcze umiesz przystanąć, gdy zaśpiewa ptak”

To ci się przyda

Stan Borys:

  • Wokalista, kompozytor, poeta, znany z takich przebojów jak „Anna” czy „Jaskółka uwięziona”.
  • W 1975 r. wyemigrował do USA.  Do Polski powrócił po prawie 30 latach.
  • Od 4 lat koncertuje z zespołem Imię Jego 44.

A seks tantryczny? Polecam. Ale nie podam żadnej recepty ani instruktażu, byłoby to zbyt bałwochwalcze. Powiem tylko, że tego rodzaju techniki na pewno nie są możliwe przy siedzącym trybie życia. Tantra nie tylko otwiera wrota seksualności, ale i umysł, obala wstyd. Pozwala osiągnąć szczęście w ziemskich przyjemnościach, takie samo jak płynące z jedzenia, słuchania muzyki, tańca. Uczy techniki ich przedłużania, a wzmożona forma seksualna daje energię, młodość i witalność. Tak naprawdę jednak w seksie najważniejsza jest miłość, a nie technika. Jeżeli nie osiągniemy szczęścia w życiu, to i seks będzie ubogi. I nie ma znaczenia: tantryczny czy tradycyjny.

Stan Borys: podróże i ludzie dają mi energię

Gonię za słońcem, bo to darmowa energia. Kilka miesięcy w roku, zwykle od stycznia do kwietnia, cieszę się kanionami Kalifornii i wodami Pacyfiku. Pielęgnuję te sprawy, bo dają mi wielką siłę. W tym czasie pokonuję samolotem aż 30 tys. mil. Latam do miejsc, gdzie daję koncerty i prezentuję swój ostatni tomik wierszy pt. „Co jest urokiem tego życia”. Lubię latać, docierać do najdalszych zakątków Stanów i Kanady, gdzie spotykam tych, których dotknęła kiedyś moja piosenka. To wspaniałe uczucie – daje mi optymizm. W Polsce też docieram do ludzi, którzy chcą mnie słuchać. Czy to nie wystarczy? Czy to nie błogosławieństwo?

miesięcznik "Zdrowie"