Mam depresję? [Porada eksperta]

2013-04-08 11:39

Dzień dobry mam poważny problem, którego jednak nie potrafię jednoznacznie nazwać - stąd znak zapytania. Postaram się jednak w miarę klarownie go opisać. Mam 27 lat, 3 lata temu skończyłam studia humanistyczne, potem jeszcze podyplomowe i kilka kursów - kosztowało mnie to dużo wysiłku i pracy, bo do studiów i nauki podchodziłam bardzo poważnie. Można więc uznać, że mam dobre wykształcenie. Mimo tego od trzech lat nie mogę znależć pracy. Moje problemy zaczeły sie niedługo po studiach - pojawiło obniżenie nastroju, rozdrażnienie, płaczliwość. Tłumaczyłam to sobie jako normalny odruch zderzenia z dorosłym, twardym życiem, efekt wyjścia spod cieplego klosza, jaki miałam w trakcie studiów. Niestety taki stan powraca cyklicznie, przerywany okresami lepszego samopoczucia. W tej chwili czuję się już bardzo źle - mam poczucie, że nie jestem nic warta, że niczego do tej pory nie osiągnełam. Nie mogę się spotykać z moimi dawnymi znajomymi, bo nie mam już z nimi wspólnego tematu - nie mogę słuchać o ich karierach, osiągnięciach, kiedy ja sama nic nie osiągnęłam. Rok temu wyszłam za mąż, ale szczęście nie trwało długo. Już przy pierwszym takim "ataku" zauważyłam, że mąż nie rozumie mojej sytuacji, nie potrafi się w nią wczuć i w jakikolwiek sposob mnie wesprzeć. W międzyczasie przychodziły kolejne niepowodzenia w szukaniu pracy. Kilka tygodni temu przepadła kolejna oferta pracy, z która wiązałam duże oczekiwania. Od tej pory znów jestem w dołku. Nie widzę sensu w życiu, zmieniłam tryb życia, nocami nie mogę zasnąć, a kiedy już zasnę, śpię bardzo długo - czasem po 12 godzin, potem cały dzień jestem rozbita, nie mam siły zająć się niczym konkretnym. Zreszta niewiele rzeczy sprawia mi przyjemność. Mam wrażenie, że jestem pod ścianą, nie wiem co dalej robić i jak szukać wyjścia z mojej sytuacji, jestem bezsilna. Większość odwiedzin na stronach poświęconych pracy kończy się płaczem. Mój problem żle wpływa na moje małżeństwo - mam wrażenie, że mąż mnie nie rozumie i uważa, że powinnam wziąć się w garść i "coś ze sobą zrobić"- zreszta często mi to mówi. A ja nie potrafię wziąć się w garść. Czasem łapię się na myśleniu o tym, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby mnie nie było, że zawiodłam oczekiwania rodziców, męża (bo przecież nie z taką osobą zakładał rodzinę, bo ma prawo do tego, żeby wrócić z pracy i zastać tam normalną, uśmiechniętą żonę). Jestem na siebie zła, że zamiast zrobić coś ze swoim życiem, spędzam całe dnie na kanapie. Ale ja po prostu nie mam siły na żadne działanie, zresztą nawet nie wiem, jak zacząć. Jestem rozdarta, z jednej stony wszystkim się przejmuję i wszystkiego boję, a z drugiej po prostu chcę, żeby wszyscy zostawili mnie w spokoju. Sama nie wiem, co dalej robić. Wiem, że Pani odpowiedź nie rozwiąże mojego problemu, ale może chociaż da mi jakąś sugestię co do mojego stanu i dalszego postępowania. Z góry dziękuję.

Porada psychologa
Autor: Getty Images

Witaj! Faktycznie moja odpowiedź niczego tu nie załatwi, jeśli nie podejmiesz jednak jakichś konkretnych działań. Wygląda to wszystko na łagodną formę depresji, która narastała powoli od dłuższego czasu. Jest ona wzmocniona i wywołana przez wydarzenia życiowe i kolejne niepowodzenia. Nieważne, jakie one były, czy było ich kilka czy tylko jedno, jeśli jednak uruchomiły cały ten bolesny łańcuch złych emocji, spadku motywacji i napędu, to znaczy, że dla Ciebie były bardzo znaczące. Dlaczego tak się stało? Zapewne z przyczyn, które tkwią w Twojej psychice. Twojego sposobu myślenia i oceniania siebie, świata i innych. Dobra wiadomość jednak jest taka, że można sobie z tym dać radę i powrócić do radośniejszej strony życia. Jak najszybciej poszukaj profesjonalnej pomocy psychologicznej. Najlepiej znajdź kogoś, kto prowadzi terapię poznawczo-behawioralną, bo ta terapia działa stosunkowo najszybciej. W Krakowie nie powinnaś mieć z tym większych kłopotów. Szkoda czasu na takie stany. Tym bardziej, ze faktycznie są one prawie nie do zrozumienia dla tych, którzy ich nie doświadczają - nie ma co ich winić. Tak po prostu jest. A więc do roboty - pozwól sobie pomóc. Zaufaj komuś, kto się na tym zna.

Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.