Bakterie kałowe i substancje rakotwórcze w suplementach diety. NIK ujawnia, w których

2017-02-14 16:40

W składzie suplementów diety znaleziono bakterie kałowe, substancje rakotwórcze czy stymulanty podobne do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki. Wśród suplementów diety znaleziono także... pigułkę gwałtu. Tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Sprawdź listę suplementów diety, w których są niedozwolone substancje.

Bakterie kałowe i substancje rakotwórcze w suplementach diety. NIK ujawnia, w których
Autor: Thinkstockphotos.com Bakterie kałowe i substancje rakotwórcze w suplementach diety. NIK ujawnia, w których

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła skład suplementów diety dostępnych na polskim rynku. Znaleziono w nich m.in. bakterie kałowe, substancje rakotwórcze i substancje zakazane z listy psychoaktywnych, czy stymulanty podobne do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki. Jak to możliwe? Okazuje się, że inspektorzy Głównego Inspektoratu Sanitarnego nie wykonali kompleksowych badań prób suplementów pod kątem zgodności faktycznego składu suplementu ze składem umieszczonym na opakowaniu. Uznali, że suplementy diety są bezpieczne dla zdrowia, jeśli konsument stosuje się do informacji umieszczonych na opakowaniu. Nic bardziej mylnego.

Bakterie kałowe i grzyby w suplementach diety

Najwyższa Izba Kontroli zleciła badanie losowo wybranych suplementów diety Narodowemu Instytutowi Leków oraz Łódzkiemu Regionalnemu Parkowi Naukowo-Technologicznemu. Okazało się, że na jedenaście badanych prób, w czterech próbkach suplementów diety z grupy probiotyków stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów.

W 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak więc nabył sześć opakowań suplementów diety, wydając na nie ok. 100 zł.

Również w czterech próbkach poddanych badaniu stwierdzono niższą, niż deklarowana na opakowaniu, liczbę bakterii probiotycznych. Co więcej, w jednej próbce wykryto zanieczyszczenie produktu - obecność bakterii chorobotwórczych z grupy Enterococcus Faecium, czyli tzw. bakterii kałowych. Ich obecność stwarzała poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów. W związku z tą sprawą NIK poinformowała Głównego Inspektora Sanitarnego o stwierdzeniu bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia konsumentów, celem podjęcia działań zmierzających do wycofania skażonej partii produktu. Do dnia 3 lutego 2017 r. z wprowadzonej do obrotu partii tego suplementu w ilości 165 327 opakowań (ponad 1,65 miliona kapsułek) wycofano z obrotu jedynie 16 317 sztuk opakowań (163 tysiące kapsułek), ponieważ pozostała część tego suplementu została sprzedana przed wynikami kontroli NIK.[...] Podkreślić należy, że nawet przy tak niewielkiej skali badań zleconych przez Najwyższą Izbę Kontroli, odsetek produktów zawierających niekorzystne dla zdrowia składniki jest bardzo wysoki.

Poza tym na 56 badanych próbek, stabilności liczby żywych bakterii nie posiadało aż 50 próbek (89 proc.). Wraz z upływem czasu, jeszcze w okresie przydatności do spożycia, następował dynamiczny spadek liczby żywych komórek bakterii. Zdarzało się, że liczba żywych, korzystnych dla zdrowia bakterii w części próbek spadła miliardkrotnie [...] Ponadto jeden z probiotycznych suplementów diety zakażony był grzybami, czytamy w raporcie NIK.

GIS wiedział, że suplementy zawierają związki rakotwórcze, ale mimo to ich nie wycofał

GIS zawodził też na polu kontroli własnych jednostek, które miały wycofać z obrotu niedozwolone substancje. Z wybranych do kontroli 45 suplementów diety, które nie powinny być wprowadzone do obrotu z uwagi na zawartość niedozwolonych składników, aż 38 w czasie prowadzenia badań kontrolnych przez NIK znajdowało się w sprzedaży internetowej.

GIS otrzymał informacje, że w suplementach są substancje potencjalnie rakotwórcze, a mimo to nie zrobił prawie nic, by chronić konsumentów.

Produkty te zawierały składniki kwestionowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego, stwarzające niebezpieczeństwo dla konsumentów, gdyż - jak wskazywał Inspektor w pismach kierowanych do podmiotów wprowadzających te produkty do obrotu - mogły m.in. wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych.

W związku z ustaleniami, jeszcze w toku kontroli Najwyższa Izba Kontroli poinformowała Głównego Inspektora Sanitarnego o stwierdzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa dla zdrowia lub życia ludzkiego. Główny Inspektor nie podjął jednak wystarczających działań w celu wyeliminowania zagrożeń. Według stanu na 3 lutego 2017 r. 33 z kwestionowanych 38 suplementów diety nadal znajdowało się w sprzedaży internetowej i zawierało szkodliwe substancje.

Pochodne amfetaminy w suplementach diety

Główny Inspektor Sanitarny przez cztery miesiące nie reagował nawet wtedy, gdy otrzymywał informacje, że w suplementach z grupy tzw. „spalaczy tłuszczu” znajduje się substancja podobna w działaniu do amfetaminy. Podjęte (już w trakcie kontroli NIK) działania spowodowały wycofanie z rynku jedynie 316 opakowań tego produktu, podczas gdy łącznie od 2012 r. tylko jeden importer rozdystrybuował ponad 10 tys. opakowań (tj. ponad 900 tys. tabletek) tego suplementu. Co z pozostałymi opakowaniami suplementu, nie wiadomo. NIK podkreśla szczególną wagę sytuacji, ponieważ ten konkretny suplement obok niezadeklarowanej substancji zawierał także składniki, które nie powinny wchodzić w skład środków spożywczych, gdyż są niebezpieczne dla ludzi (m.in. Acacia Rigidula, należącą do roślin, które zawierają DMT (dimetylotryptaminę), środek wymieniony w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, jako substancja psychoaktywna grupy I-P).

Warto wiedzieć

Aby wprowadzić suplement na rynek, wystarczy go zgłosić. Potem inspektorzy GIS-u muszą sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Jednak dla rozpatrywanych powiadomień od przekazania ich do GIS przez podmiot wprowadzający, do chwili rozpoczęcia weryfikacji upływało średnio niemal 8 miesięcy (a maksymalnie blisko 1,5 roku). Wobec połowy ogólnej liczby powiadomień z lat 2014-2016, tj. ok. 6 tysięcy w ogóle nie rozpoczęto procesu weryfikacji, co oznacza, że nie podjęto nawet próby ustalenia, czy wprowadzane produkty są bezpieczne dla konsumentów. Nie oznacza to przy tym, że w odniesieniu do tych produktów, co do których rozpoczęto proces weryfikacji, podejmowane działania zapewniały konsumentom bezpieczeństwo. Średni czas trwania weryfikacji powiadomień wynosił bowiem... 455 dni (maksymalnie 817 dni). Postępowania wyjaśniające wszczęte we wcześniejszym okresie, tj. w latach 2009-2010 trwały blisko 2.300 dni (ponad 6 lat), przy czym najdłuższe z tych postępowań - ponad 3.100 dni (ok. 8,5 roku).

Wśród suplementów diety... pigułka gwałtu

W trakcie przygotowywania kontroli NIK doszło do jednostkowego, ale symptomatycznego dla funkcjonowania rynku zdarzenia - czytamy w raporcie. W marcu 2016 r. na jednej ze stron internetowych oferujących suplementy diety w kategorii „Moda i zdrowie/Medycyna”, dostępne było ogłoszenie oferujące substancję, zwaną potocznie pigułką gwałtu. Najwyższa Izba Kontroli poinformowała o tym fakcie Policję, która ustaliła m.in., że adres e-mail, z którego zamieszczono ogłoszenie należy do serwisu zajmującego się anonimizacją danych, uniemożliwiającą identyfikację właściciela skrzynki pocztowej, zaś właścicielem serwisu jest operator z Izraela. Operator ten poinformował Policję, że nie ma możliwości ustalenia konkretnych danych, gdyż nie przechowuje logowań swoich klientów. Ogłoszenie to jest dostępne w sieci internetowej od grudnia 2015 r. i cyklicznie „odświeżane”. Ostatnio dodano informację, że pigułka gwałtu jest po kilkunastu godzinach całkowicie usuwana z organizmu, a więc nie można wykryć i udowodnić jej podania. Po skierowaniu przez Prezesa Najwyższej Izby Kontroli zawiadomienia do Prokuratora Generalnego o stwierdzeniu faktów wskazujących na uzasadnione podejrzenie popełnienia czynu polegającego na sprzedaży w internecie tzw. pigułki gwałtu wszczęte zostało postępowanie karne w tej sprawie.

Warto wiedzieć

Rynek suplementów diety wymaga pilnej poprawy regulacji dotyczących tych produktów. Polscy konsumenci spożywają coraz więcej suplementów diety, traktując je nierzadko jako panaceum na różne dolegliwości. Nie wiadomo jednak dokładnie, co spożywamy, gdyż wprowadzanie do obrotu i sprzedaż są praktycznie poza skuteczną kontrolą - wynika z raportu NIK.

Lista suplementów diety, które zawierają niedozwolone substancje

Wykaz suplementów diety, które w trakcie kontroli NIK zakwestionowane zostały przez Głównego Inspektora Sanitarnego:

1.Orange Triad
2.Orange Triad + Green
3.Complete sleep
4.5-HTP  - kapsułki
5.Arnold Iron Dream
6.Creation
7.Candida Clear
8.Black Walnut Hulls
9.Holistic UltraBalans
10.Animal Pump
11.Kapsułki Flatol
12.Sinulan Junior Gardło
13.CROSTREC PRE -W-BOX
14.AMIXTM MyoCell® 5 Phase
15.Diaval Caps
16.Potassium nitrate
17.Tropinol XP
18.Compete! (smak: tangy tangerine, fruit punch slam, lemon drop)
19.Amino pump
20.Mex M-Test pro
21.Xtreme Detonator
22.Pre Shock
23.Beta stim
24.Platinum Multivitamin
25.Cyclin GF
26.NO-Bomb
27.IHS TECHNOLOGY BS BURN SHAPE 2.0 FAT BURNER
28.Plusssz Care Dzień Bez nerwów - tabletka do połykania
29.Plusssz Care Dzień Bez nerwów - tabletka musująca
30.Wobenzyn N
31.Multi-Enzyme Formula
32.Mango Peach Powder
33.B52+
34.Animal cuts - szaszetki
35.Animal m-Stak
36.Animal Pack
37.Black Bombs
38.Duo Lactil

Konferencja prasowa "Suplementy diety"

Źródło: youtube.com./Najwyższa Izba Kontroli (NIK)

Opracowano na podstawie raportu NIK  o dopuszczaniu do obrotu suplementów diety - www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-dopuszczaniu-do-obrotu-suplementow-diety.html

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki